2022-09-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jesień przyszła. Nie ma na to rady. I bardzo dobrze, choć z drugiej strony, kiedy się słyszy o galopujących cenach za wszystko, można zacząć się bać.
Lubię jesień. Lubię, jak się robi chłodno, jak czerwieni się wino, jak zalegają na polach mgły. To taka nostalgiczna pora. I jak dotychczas była to pora spokoju, wyciszania emocji, spacerów. No niestety, było, bo rzeczywistość za sprawą kolejnego gada w ludzkiej skórze wywinęła kozła i wcale nie ma ochoty wrócić w utarte koleiny. Z niepokojem coraz większym obserwuję, co się dzieje we wschodniej Ukrainie. I zaczyna mnie to wszystko przerażać.
Ale wróćmy do nas, bo u nas też interesująco bywa. Znów ktoś gada o kolei, o tym, że potrzeba zrobić łącznik w Kostrzynie, aby gorzowianie bez przesiadki mogli podróżować do Szczecina. Poza tym pojawia się znów wątek elektryfikacji linii do Krzyż-Kostrzyn, jak i jakieś tajne rozmowy o uruchomieniu linii, która już jest. No tak, jak się nie ma o czym gadać, to się mówi o kolejach, bo wiadomo, że w tym temacie nic się nie zmieni.
Nie ma woli, nie ma mocy, nie ma nic. Kolej została skutecznie zniszczona po 1989 roku. Zamiast jednej firmy, która powinna być silnym znakiem identyfikacyjnym i handlowym, mamy miliony spółeczek, które powyszarpywały sobie kawałki infrastruktury kolejowej i nimi radośnie zarządzają. O sprawach kolei, wszystkich sprawach, decydują jacyś dyletanci, którzy nawet kolejami nie jeżdżą.
Milion i jeden raz o tym pisałam. Nie jestem specjalistką od tego, znam się na przecinkach. Ale całe swoje życie jeżdżę kolejami, jestem praktykiem i widzę, jak to wszystko poleciało na pysk.
A dowodem na niemoc w tym temacie jest kładka przy moście kolejowym na Warci naszej kochanej, której od ponad dekady nie udaje się na nowo otworzyć.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.