2022-10-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Do Berlina, do Poczdamu, do Drezna, do Lipska – to są najczęstsze kierunki, dokąd na już i na teraz wyprawiają się gorzowianie. Aż trudno uwierzyć, że tak dużo.
Mój przewodnicki telefon dzwoni cały czas. Po prostu. Różni organizatorzy szukają pilotów w kierunku do Berlina i w podobie. Mnóstwo wycieczek szkolnych, ale nie tylko szkolnych, chce jechać do sąsiada. I co chcą tam oglądać? A to bardzo różnie – bo ZOO to po zachodniej stronie, bo Legoland w Sonny Center, a to Cecilienhof w Poczdamie, a to najpiękniejsze jarmarki adwentowe w Dreźnie, a to Spreewald, a to nowy stary zamek pruski. Mnie to szalenie cieszy, bo to są piękne miejsca, bo tam człowiek czuje się świetnie – turysta, bo już z pozycji imigranckich jest nieco inaczej.
Ale wracam do przewodnictwa – lubię to robić, choć czasami zaskakują mnie motywacje ludzi, którzy wyjeżdżają za granicę nawet na jeden dzień. Bo jaki jest sens wyjazdu do pięknego kraju tylko po to, aby kupić jakąś grecką wódkę w tanim sklepie czy przywiędłą roślinkę w supermarkecie? Ale nie mnie dyskutować o gustach.
Najważniejsze, że ludzie jadą, dzieci się cieszą, bo zamiast siedzieć w szkole, pogapią się na dinozaura w Muzeum Historii Naturalnej albo na wieżę telewizyjną. A ja musiałabym mieć dobę 48-godzinną, aby podołać wszystkiemu. I niech tak zostanie.
A teraz z drugiego kątka. Otóż poinformował mnie Przemiły Czytelnik, że nadal trwa remont ulicy Drzymały, tyle tylko, że zamiast tych paskudnych betonowych płyt na miejsce wracają płyty granitowe i kostka. Bardzo dziękuję za inforka. Powiem tak, ten pierwszy kawałek, na wysokości kas MZK zbrzydził mnie tak mocno, że dalej już nie szłam. Ale pójdę i sprawdzę. Czyli jednak można, można stosować stare materiały, których obecność w tkance miasta sanowi o odrębności, pięknie i historycznej jakości. Czyli jak ktoś zacznie wybrzydzać, kręcić nosem, zwyczajnie marudzić, to może coś osiągnąć. Tylko po co tak?
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie ćwierć wieku, gdy na Studnię Czarownic, przeniesioną z zaplecza Urzędu Miejskiego na Wełniany Rynek, wróciła postać wiedźmy, zrekonstruowana przez Zofię Bilińską. Ale wówczas była awantura. Awanturnicy ówcześni do dziś sieją ferment….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.