2022-10-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
O tym, że gorzowianie kochają nade wszystko swoje miasto, nikogo za bardzo przekonywać nie trzeba. Na każdym kroku tę miłość zwyczajnie widać.
Myślę, że fundatorzy miejskich rzeźbek już sobie chyba odpuścili ich naprawianie, bo to zwyczajnie nie ma sensu. Ile razy można dokładać Szymonowi Giętemu fajerkę, ile razy można dorabiać Jancarzowi różnego rodzaju przewody, ile razy można Pawłowi Zacharkowi dostawiać tablicę?
Teraz jakiś wielki miłośnik miasta, co to oczywiście kocha je najbardziej, ukradł Szymonowi nie tylko fajerkę, ale zabrał też i pogrzebacz, którym tę fajerkę się prowadzi. No tak. Przechodziłam obok sympatycznej rzeźbki ostatnio kilka razy i tak sobie oto myślałam. Ma miasto na siedmiu wzgórzach rzeczy interesujących i godnych uwagi niewiele. Wśród tych niewielu jest szlak rzeźbek metalowych wpisany na listę ciekawostek krajoznawczych i znany już w kraju. Znam wielu turystów, którzy specjalnie zajrzeli do miasta, żeby zobaczyć – Pomnik Kloszarda, bo tak też i o tej rzeźbie się mówi. Specjalnie przyjechali, żeby popatrzeć na malarzy. Nie na katedrę, nie na inne budynki, a właśnie na te rzeźbki ufundowane zresztą przez prywatnych obywateli tego miasta.
I co? I nic. Jeszcze trochę, a nikt tu nie zajrzy, a tak zwani lokalni miłośnicy miasta, którzy deklarują wielką do niego miłość, uduszą się tą miłością. Już teraz jest tak, że miasto się wyludnia, młodzi uciekają. Ostatnio przemiła znajoma powiedział mi, że sprzedaje firmę, bo chyba już jej się nie chce tu mieszkać i wybywa stąd. Smutne. A czemu jej się już tu nie chce mieszkać? Ano dlatego, że Gorzów stał się smutnym miastem, miastem starych ludzi i plujących na chodniki nastolatków. No tak…
Renata Ochwat
Ps. Mija 55 lat od śmierci Otto Kaplicka (76 l.), niemieckiego nauczyciela, historyka i regionalisty, byłego rektora I Żeńskiej Szkoły Ludowej (1933-1945), autora licznych publikacji na temat przeszłości Gorzowa i Nowej Marchii.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.