2022-10-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Już się cieszyłam, że gorzowskie autobusy i tramwaje będą jak w wielu innych miastach. Ale nie, trzeba je pooklejać…
Tajemnicą żadną nie jest, że lubię się szwendać po różnych kątkach i zakątkach. A jako, że jestem człowiekiem spieszonym, zatem korzystam tylko i wyłącznie z komunikacji miejskiej. I zawsze się jej przyglądam. W cywilizowanym świecie zachodniej Europy autobusy i tramwaje oraz kolejki miejskie pełnią rolę czytelnych znaków towarowych i identyfikacyjnych. W takim Berlinie, Monachium, Londynie czy innych Atenach – tu są wyjątki, o których za chwilę, nikomu by nie przyszło do głowy, aby transport miejski oklejać. No chyba, że są to wzmiankowane Ateny i mówimy o peryferyjnej komunikacji miejskiej, czyli rozklekotanych, starych autobusach miejskich, których jeszcze nikt nie zdążył wymienić na nowe.
Po prostu miejska komunikacja publiczna jest znakiem swego miasta, tak jak Poczty są znakiem swego kraju (oczywiście nie mówimy o naszym kraju). I tak też było przez dość pokaźny czas u nas. A tu masz. Okazuje się, że nowe autobusy będą pooklejane pracami dzieci. Ja się zwyczajnie na to nie zgadzam. Autobus miejski i tramwaj ma być znakiem miasta, a nie galerią prac dziecięcych. I od razu zaznaczam, że absolutnie mnie nie wzruszają nawet najlepsze prace, jeśli zaśmiecają przestrzeń publiczną, a oklejanie czymkolwiek miejskiej komunikacji jest zaśmiecaniem. Czemu nikt tego nie chce zrozumieć? Jak już coś oklejać, i to koniecznie komunikacyjne, to może przystanki? Chociaż też nie….Od eksponowania prac są galerie a nie miejskie tramwaje czy autobusy. Doceniam oczywiście wysiłek dzieci i ich prac absolutnie nie podważam, bardzo chętnie bym obejrzała je w galerii.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 75 lat od chwili, gdy Teatr Miejski wznowił swoją działalność. Na dzień dobry była premiera „Dam i huzarów” Aleksandra Fredry, w reżyserii Kazimierza Brodzikowskiego ze scenografią Romana Feniuka. Dyrektorem został Aleksander Gąssowski. Scena przyjęła nazwę Teatru Ziemi Lubuskiej im. Juliusza Osterwy i określana była pierwszą Zawodową Sceną Polską na Ziemi Lubuskiej.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.