2022-11-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Choćby o minutę, ale zawsze. Mam na myśli regulacje w rozkładzie jazdy kolejowym. Dla mnie na bliskie odległości niewiele się zmienia.
Nie rozumiem polskiej konieczności grzebania w rozkładach jazdy – kolejowych, bo innych to już prawie nie ma. Przynajmniej dwa razy do roku jacyś urzędnicy grzebią w rozkładach. I choć nic się za bardzo w rzeczywistości kolejowej nie zmienia, to i tak przesuwają w te i we wte tych kilka pociągów, co one jeszcze jeżdżą. Właśnie od 6 listopada znów się pozmieniało. O minuty, o jakieś drobne przesunięcia.
I tak to nie ma sensu, bo nie znam pociągów w kraju naszym najpiękniejszym, które by jeździły punktualnie. Zawsze jest to jedna, dwie, 15, 150 minut spóźnienia. Mam na myśli połączenia regionalne. Co innego w przypadku takich, kiedy ktoś dojeżdża do Poznania, Wrocławia czy innego Gdańska. Tam minuty ważą mocno. No i właśnie część studentów przyzwyczajonych do dobrych i wygodnych połączeń do Poznania została zaskoczona zmianami.
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem po co to robić? Może jednak mam racje w tym, że urzędnicy jakoś muszą uzasadnić swoje istnienie w różnych urzędach? No cóż. Trzeba się znów nauczyć, tylko po to, aby po kilu miesiącach znów się pozmieniało.
A skoro przy komunikacji jestem, to się zastanawiam, gdzie teraz będą się zatrzymywać te nieliczne autobusy, które tu zajeżdżają? Mam na myśli choćby Flixbusy czy dalekobieżne prowadzone przez innych właścicieli niż PKS? Bo dworca PKS jako takiego nie ma. W to miejsce mają powstać bloki mieszkalne, które pasować będą do otoczenia niczym pięść do nosa, ale po kim się spodziewać wyczucia trendu i nastroju?
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.