Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2025

Jadą gorzowianie na jarmarki, jadą…

2022-12-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i znów przyszedł czas jarmarków. Tych adwentowych. A jako że nam najbliżej do ich kolebki, to jeździmy. Znaczy coraz więcej nas tam jeździ.

medium_news_header_35478.jpg

Piknął sms i nagle przeczytałam, że jestem ekspertką od Berlina, zatem przemiła znajoma mnie pyta, na jaki jarmark tam się warto wybrać. W pierwszych literach czytania to mnie zdziwiło, że ktoś może mnie uważać za jakiegokolwiek eksperta. No ale z smsem trudno się dyskutuje, więc tylko się wiedzą podzieliłam i spokój.

A potem sobie pomyślałam, że jednak jest coś na rzeczy. Oczywiście nie z moim eksperckim życiem, ale z jarmarkami. Bo rzeczywiście mnóstwo gorzowian i nie tylko gorzowian zaczyna jeździć do sąsiadów na jarmarki. Cały czas też słychać głosy, że po co do Niemiec, przecież my też mamy jarmarki i też klimatyczne.

Po pierwsze – nasze jarmarki są kropka w kropkę zgapione z niemieckich.

Po drugie tradycja urodziła się w połowie XVI wieku w Niemczech właśnie, a dokładnie w Dreźnie, przynajmniej na te chwilę tam odbywa się jarmark z najdłuższą potwierdzoną tradycją, więc o czym my tu.

Po trzecie nigdzie nie ma takiej atmosfery, jak w Niemczech, bo dla nich jest to autentycznie radosny czas, lubią wychodzić na jarmarki, lubią tę atmosferę i nią zarażają.
I dlatego tam jeździmy, w sensie ja i moi zarażeni atmosferą piknikową znajomi, ale też i coraz więcej nieznajomych się wybiera czy to do Berlina, czy to do Poczdamu, czy to do Stralsundu lub innych miast. Wiem, bo spływają do mnie oferty pracy przewodnickiej i pilockiej, ale ze względu na nawał zajęć w pracy podstawowej niestety, odmawiam.

Tak więc powstaje nowa tradycja. I wcale się nie dziwię. Bo za naprawdę nieduży pieniądz i po jakichś dwóch godzinach podróży można się znaleźć w zupełnie innej przestrzeni, popatrzeć na radosnych, uśmiechniętych ludzi, spróbować jabłek w lukrze, węgierskiego langosza, polskiego bigosu, tego czegoś okropnego, za co mam carrywurst, na jarmarku holenderskim zupki z zielska (nie wiem jakiego, ale smakuje wyśmienicie), w Dreźnie strudla jabłkowego, a wszędzie grzanego wina.

A czemu o tym piszę dziś? Bo Mikołajki dziś są i warto sobie spełnić marzenie – dla przykładu obiecać wyjazd na jarmark w charakterze prezentu dla siebie. Po czym wsiąść w sobotę w pociąg lub Flixa i na chwilkę pojechać w inne klimaty. Ja tak lubię, ja tak robię i tego też państwu życzę.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x