2022-12-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No tak, święta za pasem. Ja nie obchodzę, inni tak, zatem zaczyna się czas ich wzmożonych zakupów. Ja tego nie znoszę chyba najbardziej na świecie.
Nigdy nie lubiłam zakupów. Męczy mnie konieczność kupienia czegokolwiek, bo jak już się gdzieś wejdzie, to jest oczekiwanie, że się to zrobi. Dlatego też chyba nie lubię przygotowań do świąt. Choć ja generalnie świąt nie lubię i nie celebruję.
Ale akurat wczoraj musiałam odebrać książkę z księgarni, więc sobie weszłam dodatkowo do sklepu z walizkami. No i od progu zostałam zaatakowana przez usłużną sprzedawczynię.
Uprzejmie poinformowałam, że nie potrzebuję pomocy i w malutkim wnętrzu na pewno nie zabłądzę, ale panna o wysokim głosie i z dużym tupetem nie odpuszczała. Przestałam być zatem uprzejma. Poinformowałam babsztyla, że naprawdę nie potrzebuję pomocy, a czytać umiem i widzę, że jest przecena. I co usłyszałam? – Przecież pani krzywdy nie zrobię – po czym panna się odwróciła i odeszła urażona.
Nigdy nie zrozumiem, co kieruje właścicielami sklepów, że każą personelowi tak się zachowywać? Szybko zapytałam kilku znajomych, czy im się też takie przygody przydarzają i usłyszałam, że owszem. Dlatego omijają sklepy.
Piszę o tym, bo zakupów coraz więcej się będzie robić i niestety, takich wyszczekanych panienek można spotkać więcej. W polskim języku stwierdzenie – nie, dziękuję ma imperatyw kategoryczności. Dobrze więc by było, aby pańcie w sklepach też to rozumiały. Dużo wody upłynie w Warcie naszej kochanej, nim znów wejdę do sklepu z walizkami.
A teraz z drugiego kątka. Otóż mija dokładnie 15 lat od chwili, gdy w czasie koncertu z okazji 750-lecia w hali przy ul. Przemysłowej Piotr Rubik i jego orkiestra wykonali oratorium „Habitat”. Kosztowało to chyba z milion złotych, a płyta miała być absolutnym hitem i generalnie znakiem wyróżniającym miasto. Pamiętam, że tłumaczyliśmy wówczas komuś w magistracie, że szkoda na to pieniędzy, bo to taki sakrokicz mocno populistyczny. Ale ówczesna władza się uparła. I co? I nic. Publika szybko o Rubiku zapomniała, słuchanie tego badziewia jest absolutnie démodé, nikt się nie przyznaje do tego ponoć znaku. Szkoda tylko pieniędzy wydanych na ten dowód bezguścia.
I jaka szkoda, że nikt wówczas nie zwrócił uwagi na powiedzonko nastolatków – Twoja matka klaszcze u Rubika. Bo to oni natychmiast wyczuli fałsz i kicz, który tym wszystkim rządził.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.