Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bonifacego, Julity, Macieja , 14 maja 2024

A jednak pojawiają się lasvegasy

2022-12-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Mrugają w oknach, mrugają na balkonach, mrugają nawet w centrum. Światełka ze świątecznych dekoracji. Lasvegasy w moim języku i synonim paskudnego marnowania energii.

medium_news_header_35525.jpg

Nie lubiłam, nie lubię i nigdy nie polubię świątecznych dekoracji – tych wszystkich wielkich bombek, sań Mikołaja, reniferów i innego świecącego badziewia. I nie, nie zachwycają mnie takie dekoracje, co nie znaczy, że jestem w generalności przeciwna dekorowaniu. Ale dekorowaniu z głową, jak choćby tak, jak przy Chrobrego.

Właśnie wróciłam w królewskiego Poczdamu, miasta tak naszpikowanego zabytkami, że na pół Polski by wystarczyło. I tam – stonowane, bardzo oszczędne dekoracje i tylko we fragmencie ulic między ogólnym jarmarkiem adwentowym, a odbywającym się tylko w jeden weekend jarmarkiem holenderskim. W prywatnych oknach można dostrzec nieliczne świecznik adwentowe i to wszystko. Jest kryzys, trzeba oszczędzać.

A u nas? A u nas też mniej, ale jednak są. Jakieś dziwaczne ustrojenia balkonów, jakieś mrugające i drażniące okropnie światełka, jakieś paskudy w typie trolle i inne renifery. Oczywiście wiem, że są i tacy, którym się to podoba. No cóż. Trudno. Mnie nie. I jestem zdania, że za takie dekoracje powinno się płacić znacznie więcej, niż za zwykłe korzystanie z energii.

Dodam tylko, że na trasie ze Słubic do Gorzowa widziałam tylko jeden wypasiony lasvegas w Krzeszycach…

I z innego kątka. Jest jakaś wielka moda na zajmowanie się historią miasta. I czasami przynosi ona dość kuriozalne efekty. Obiecałam sobie, że nie będę złośliwa czy czepialska, ale jednak zwyczajnie nie daję rady. Bo jak tu się nie czepiać, kiedy ktoś przekręci nazwisko najbardziej znanej Romki w dziejach miasta – i nie dość, że napisze z błędem, to jeszcze w jakimś tajemnym, bo ani polskim, ani niemieckim języku. Teraz natknęłam się na kolejny kwiatek. Otóż okazuje się, że Egomet Brahtz wedle jednego z mediów miał na imię Egometr. A przecież nie trzeba być alfa i omegą. Wystarczy wbić nazwisko w byle którą przeglądarkę i się pokaże. Nie chodzi mnie o to, żeby się nie zajmować dziejami miasta. Chodzi o to, że jak już się za to zabierać, to nie z pozycji – wszystko wiem, wszystko wiem najlepiej. A ponieważ sama robię błędy, bo nie ma nikogo takiego, kto by ich nie popełniał, dlatego zwracam uwagę – jest zasada. Nie znasz obcego języka – pięć razy się upewnij…. Egomet, Egomet, nie Egometr….

Renata Ochwat

Ps. Dziś jest niezwykła data. 12.12.2022, niemal tak jak z Fryderykami i Wilhelmami w przypadku dynastii Hohenzollernów. Niech wam się w tym niezwykłym dniu darzy. Bo już nigdy takiej konfiguracji cyfr nie będzie, w każdym razie na tej Ziemi.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x