Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Krystyna, Marii, Marka , 7 października 2024

Nie ma to jak wizyta w urzędzie, można się czegoś nauczyć

2023-01-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Bardzo lubię czytać urzędowe komunikaty oraz inne teksty wyprodukowane w powadze urzędu. Czasami się zastanawiam, co autorzy robili na lekcjach rodzimego języka w szkole.

medium_news_header_35865.jpg
Fot. Pixabay

A było tak. Kończy się ważność mego paszportu. A jako że lubię się szwendać i nigdy nie wiadomo, gdzie mnie zaniesie, to lepiej mieć ten ważny dokument w domu. Zatem uruchomiłam wszelkie niezbędne procedury, wykonałam zdjęcie, na którym wyglądam jak pierwszej wody kryminalistka i poszłam ostatecznie złożyć te trzy potrzebne dokumenty. A tam zaatakował mnie komunikat takiej treści – Wejście na salę tylko z biletem. OK. Skoro mam wchodzić na salę, to dawaj zaczęłam szukać jakichś schodów, tudzież drabiny, ale nic takiego nie było. A serio, siedziałam tam i zwyczajnie robiło mi się smutno, że w ważnym urzędzie ktoś produkuje takie wadliwe komunikaty, posługuje się skażoną polszczyzną. To zwyczajnie nie przystoi. A potem przypomniały mnie się inne śliczne kwiatki typu: w przeciągu tygodnia czasu – nader częsty wykwit urzędniczej nowomowy, na dzień dzisiejszy, w dniu dzisiejszym…. Szkoda, bo polszczyzna to skarb, piękny, bogaty i złożony język… Tak więc na salę mnie się wejść nie udało, do sali jak najbardziej i teraz muszę poczekać z miesiąc na paszport. I tyle dobrze.

A teraz z drugiego kątka. Ważą się losy starych drzew przy ul. Puszkina. Ważą się, bo znów wraca gadanie o koniecznym remoncie chodnika, a jak remont, to drzewa trzeba wyciąć, bo bez tego się nie uda. Magistrat nawet znalazł jakąś firmę, która postawiła diagnozę – większość drzew jest w kondycji złej lub bardzo złej. Co można zrozumieć – możecie ciąć, szkody nie będzie. Nie będę komentować. Nie będę, bo nie ma przyzwoitych słów w moim słowniku, aby takie decyzje komentować. Łyse, zabetonowane i popaćkane oraz zawieszone paskudztwami miasto – tyle za chwilę tu zostanie.

Renata Ochwat

Ps. Mija dokładnie 70 lat od tych wydarzeń. Wciąż wracają jak bumerang, jeśli chodzi o stosunki gorzowsko-zielonogórskie. A było tak. Równo 70 lat temu do Gorzowa przyjechało dwóch przedstawicieli Wydziału Zdrowia PWRN w Zielonej Górze, aby zabrać ze Szpitala Miejskiego ortopedyczny stół operacyjny. Mimo oporu gorzowskich lekarzy stół został zabrany, a dyrektor szpitala dr Czesław Gawlikowski (1899-1984) stracił stanowisko. Jak do tego dodać zajumany przez Poznań żyrandol z Osterwy oraz uratowane tramwaje, to to jest pełnia najnowszej, powojennej historii Gorzowa. Ah, no i jeszcze do polskiej historii należy dodać tego Mickiewicza z dłuższą ręką.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x