Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Balladyny, Lilli, Mariana , 30 kwietnia 2025

Niech mi nikt nie opowiada o centrum przesiadkowym

2023-02-14, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Znów zderzyłam się z rzeczywistością. I powiem otwartym tekstem. Żadne centrum przesiadkowe, żadne wynalazki nie zmienią postrzegania tego miasta jako co najwyżej miasteczka o niewielkim znaczeniu.

medium_news_header_36038.jpg
Fot. Robert Borowy

Kiedy człowiek wraca obojętnie zza jakiej granicy i styka się z rzeczywistością, to zwyczajnie szlag go trafia podwójny. Tak bylo wczoraj. Otóż po zmianach rozkładu jazdy do bratniej stolicy najpóźniej można wyjechać o 18.55. Można pod warunkiem, że coś pojedzie. Uważam, że to jest już pierwszy skandal, iż po 19.00 nie można się przemieścić w kiedunku do Zbąszynka i dalej do Zielonej Góry. Drugim skandalem jest to, jak funkcjonuje kolej. Bo kiedy człowiek przychodzi na dworzec, z legalnie kupionym biletem i widzi na tablicy informacyjnej, że komunikacja jest odwołana, to zaczyna go telepać. A kiedy usiłuje sie czegoś dowiedzieć i słyszy, że na tym dworcu nie ma ani pół człowieka, wszystko zamknięte i nikt nic nie wie, to się zastanawia - miasto to wojewódzkie czy też nie.

Dlatego wczoraj znów do szewskiej pasji doprowadziło mnie to, że w tym całym bezhołowiu, w tym całym bałaganie nikt nie robi nic, żeby sytuację jakoś poprawić. I co? I nic. Tylko się gada, tylko się projektuje jakieś wypasione i do niczego niepasujące centra przesiadkowe. Dla kogo i po co? Przecież za chwilę nikt do tego miasta nie będzie przyjeżdżał - bo nie będzie miał czym ani po co.

Może zamiast gadać o kolejnych wynalazkach, jakichś wydumanych budynkach, warto się zastanowić, jak tę sytuację jakoś zmienić. Bo naprawdę grozi nam wykluczenie komunikacyjne. I nie są to czcze słowa.

A teraz z drugiego kątka. Zastanawia mnie, po co miasto czasami funduje sobie gorące kartofle. Takim jest Wartownia. Żeby była jasność, nie jestem przeciwko Wartowni jako takiej. Ale jestem przeciwko umiejscowieniu jej w tym miejscu, w którym była. Dlaczego? Ano dlatego, że nawet ja w swoim domu słyszę łomot. Mam znajomych, którzy wyklinają ten pomysł strasznymi słowami. Ale co się dziwić, skoro przez całe lato nie mogą okien otworzyć. Uważam, że w mieście jest sporo miejsc, gdzie ową Wartownię, nawet z zachowaniem nazwy, można bezpiecznie przenieść. I nie jest tak, że nikt tam nie pójdzie. Bo pójdą ludzie dla dobrej zabawy wszędzie. Ciekawe, co tym razem miasto z tym kartoflem zrobi...

Renata Ochwat

Ps. Mija 620 lat od chwili, gdy Hans von Rakow, sołtys w Strzelcach, zastawił wójtowi Nowej Marchii Baldwinowi Stahlowi swoją rentę puszczańską i urząd leśniczego w gorzowskim lesie [Landsberger Heide]; jest to jedna z najstarszych wzmianek o podgorzowskich lasach.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x