2023-03-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zawsze mnie zastanawia, co jest za rusztowaniem. I mam nadzieję, że po remoncie nie będzie gorzej niż było.
Trwa remont dawnego szpitala przy Warszawskiej. Kolejny segment doczekał się prac. Ponoć ma się tam znaleźć internat czy bursa dla uczniów Centrum Biznesu. Na razie budynek został dokładnie zapakowany w rusztowania i coś się dzieje z jego dachem.
Powiem tak, każdy remont w przestrzeni publicznej napawa mnie strachem. Dlaczego? Ano dlatego, że efekty są zwykle dużo gorsze, niż przed. Jedynym wyjątkiem od tej reguły są remonty kamienic i mieszczańskich willi. Tu na szczęście jakoś kiksy się nie zdarzają. Ale wszystko inne, to pożal się boże, jeśli jesteś.
Dawny szpital niszczał już od jakiegoś czasu. Poziom dewastacji wnętrz przekroczył chyba masę krytyczną, szczęściem ruszył remont. Będę patrzeć, bo to jednak niemal zabytkowa budowla. No i jeszcze jedno – ciekawe, czy zostanie elewacja z czerwonej, palonej cegły, czy też jakiemuś gieniuszowi zachce się przykryć ją tynkiem i pomalować na kolor jajecznicy, żeby konweniował z tym innym już wyremontowanym i okraszonym właśnie barwami jajecznicy. Pożyjemy, zobaczymy. Choć za każdym razem nowa rzeczywistość skrzeczy i to bardzo mocno.
A teraz z drugiego kątka. Miasto już zapowiedziało, że kupi tysiące kwiatków, żeby posadzić w gazonach i na trawnikach. Brawo i cudownie. Zatem już może też niemal przy większości postawić miejskiego strażnika, bo jak wiadomo, miejskie kwiatki w miejskich gazonach za długo rosnąć nie będą. Od lat wzmaga się fala kradzieży ślicznych roślin, bo przecież pięć razy cudowniej będą wyglądać na prywatnych działkach i działeczkach. No tak, miłujący miasto ponad wszystko we wszechświecie dawno już uznali, że skoro w gazonie rośnie, dla przykładu na skwerku obok AWF, to zwyczajnie można sobie wziąć. …. No tak.
Renata Ochwat
Ps. Mija 65 lat od chwili, gdy w ruinach domu przy ul. Walczaka znaleziono rozczłonkowane zwłoki 16-letniej Leokadii S. Był to początek najgłośniejszej sprawy kryminalnej w powojennym Gorzowie, której sprawcą była Maria Puchlicka, kochanka ojca zamordowanej dziewczyny. Publiczny proces odbył się rok później w sali ZDK „Chemik”, skazana na karę śmierci, ułaskawiona i amnestiowana, spędziła w więzieniu 18 lat, później zmieniła nazwisko. No proszę i tak oto Gorzów miał swoją Gorgonową…..
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.