2023-03-08, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Rozumiem, że awarie się zdarzają. Ale w takich przypadkach potrzebna jest alternatywna procedura. Bo świat cyfrowy jest zawodny i może być jeszcze bardziej zawodny.
A było tak. Musiałam odebrać paszport, bo stary właśnie kończył żywot. Najpierw przeszłam przez procedurę składania dokumentów, też potrzeba było 40 tysięcy czynności. Przyszedł czas odbioru. No i pech – awaria systemu. A biedne panie urzędniczki pociły się przy tych urządzeniach typu skaner i monitor do podpisu i nic. Nic.
Ja się denerwowałam coraz bardziej, bo uciekał czas, bo szlag mnie trafiał na mordor, jakim dla mnie zaczyna być elektroniczno-cyfrowa rzeczywistość. Bo zamiast być łatwiej i szybciej, jest dłużej i gorzej. I ta awaria pokazała mi kolejny raz, że świat cyfrowy można wywrócić jak domek z kart. Jednym pstryknięciem.
Już dawno temu, kiedy mój macierzysty uniwersytet przechodził w bibliotece głównej na system tylko cyfrowy, pojechałam się pożegnać z katalogiem karteczkowym. Tym starym, pisanym na welinie niebieskim atramentem. Było mi żal, że to już koniec. A przecież wszyscy książkolubiący wiedzieli i wiedzą, że nie ma nic fajniejszego, niż buszowanie w katalogach.
Kiedy kolej przestawiała się na system cyfrowy, też miało być lepiej i szybciej. A jest – no właśnie, jest byle jak, z akcentem na byle.
Dlatego uważam, że w takich sytuacjach, w takich razach jak właśnie systemy rejestracji dokumentów – dowodów osobistych, paszportów, praw jazdy i czego tam jeszcze muszą być alternatywne procedury. Alternatywne, właśnie na wypadek awarii mordoru.
Paniom urzędniczkom bardzo współczułam, co nie znaczy, że ich kierowniczce. Ale to już zupełnie inna bajka.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.