2023-05-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Najważniejszy egzamin w życiu z języka polskiego okazał się nie tak straszny, choć przyszło maturzystom zmagać się z romantyzmem. Dziś języki obce.
Po pierwszym dniu zmienionych matur już wiadomo, że nie taki smok straszny, jak o nim mówią. Śledziłam wypowiedzi tych, którzy wyszli ze swego najważniejszego w życiu egzaminu i jakoś przerażenia nie było. Musieli się zmagać z Żeromskim – bardzo, ale to bardzo nie lubię oraz z Panem Tadeuszem Mickiewicza – też bardzo nie lubię. Okazało się, że trudne dla nich to nie było. Zaskoczyło mnie jedynie, że abiturienci mieli tylko jedną prośbę do ministra – o zaniechanie matury ustnej. Dziwne, bo przecież cały czas wszyscy gadamy w rodzimym języku. I nie dziwne, bo w zalewie materiału do przerobienia ani nauczyciel, ani uczeń nie mają czasu, aby kształcić sztukę wysławiania. No cóż.
Dziś drugi dzień matur. Obowiązkowy angielski lub inny. Nowożytny. Generalnie mamy taką sytuację, że polskie nastolatki mówią po angielsku. Trudno się dziwić. Korzystają z internetu, wyjeżdżają na różnego rodzaju programy edukacyjne. No żyją w normalnym świecie. I tego im zazdroszczę. Bo my, moje pokolenie, nie mieliśmy takich możliwości. Tłukliśmy rosyjski, który dla mnie od 24 lutego 2022 roku jest językiem przeklętym. W szkole średniej dochodził jakiś drugi język, ale ja miałam pecha do nauczyciela wariata i nic mi z tego języka nie przyszło. A przydałby się bardzo. Dlatego bardzo dobrze, że właśnie za sprawą języków także jesteśmy w wielkiej europejskiej rodzinie, a nie wschodnim zaścianku, jakby chcieli co niektórzy politycy i spora część starszego pokolenia.
Tak więc good luck, połamania pióra, i dalej do przodu, do kolejnego smoka, czyli matematyki. Ale o tym będzie następnym razem. Trzymam kciuki…. Będzie dobrze.
A teraz z drugiego kątka. Otóż nasza Książnica nieustannie idzie do przodu. Teraz weszła do Federacji Bibliotek Cyfrowych. To kolejny krok w rozwoju, bo zbiory cyfrowe gorzowskie są teraz dostępne w jednym miejscu, tak jak zbiory innych bibliotek. Fajna rzecz, użyteczna bardzo dla czytelników korzystających z zasobów bibliotecznych.
Ja tam się cieszę i już. Bez bibliotek, bez książek żyć nie umiem.
Renata Ochwat
Ps. Dziś mija dokładnie 40 lat od chwili, gdy w salonie BWA otwarto wystawę obrazów przestrzennych „De profundis” Józefa Łukomskiego (1920-1996), który uczestniczył w wernisażu, komponując na żywo obraz przestrzenny; część prac z tej wystawy została zakupiona przez gorzowskie BWA.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.