2023-05-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i bum, no i znów. Szkoda, że od postawienia rzeźbki Szymona Giętego nie prowadzę pamiętnika wydarzeń, czyli ile razy ktoś mu fajerkę zakosił.
Zawsze zdumiewa mnie, kiedy ludzie demolują swoje otoczenie. Nie rozumiem chamstwa, disco-polo oraz bezrozumnego niszczenia tego, co jest ładne. A za ładne mam miejskie rzeźbki przedstawiające ciekawych mieszkańców miasta, rzadkość absolutną w turystycznych szlakach nie tylko Polski.
I co zdążę napisać, że Szymon ma fajerkę, to zaraz natychmiast ktoś mnie uprzejmie informuje, że znów nie ma. No i szłam sobie onegdaj, wcale nie dawno, bo wczoraj i znów zanotowałam stratę. Nie ma.
Gdyby to był jakiś metal, który można sprzedać na jakiejś aukcji, albo po prostu w skupie złomu, to bym zrozumiała, ale tak? Po co komu imitacja dawnych żeliwnych fajerek? No tylko zwykłemu chuliganowi czy wandalowi się przyda, albo i nie przyda, bo tak naprawdę chodzi o chyba o radość niszczenia. Jeśli można oczywiście to tak nazwać.
Szymon jest tu dla mnie tylko przykładem tego, co się w mieście, nie tylko zresztą naszym, dzieje. Przyszła jakaś fala, zła, ludzi, którzy wszystko niszczą, wszystko psują, wszystko paskudzą. I nie ma na to lekarstwa. Ludzie jeszcze się nie nauczyli postaw obywatelskich, a może już się ich nie chcą uczyć. Dopóki to się nie zmieni, zawsze jakaś zła ręka ukradnie fajerkę Szymonowi.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 115 lat od chwili, gdy władze rejencyjne we Frankfurcie nie zgodziły się na rozbiórkę murów miejskich w Gorzowie. Dzięki tej decyzji ocalał zachowany dziś jedyny fragment średniowiecznych umocnień.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.