2023-05-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Rozkręca się ruch na mojej ulicy. Ostatnio pojawiły się słupki, o które prosiliśmy od lat. Rozkręca się także pewna dyskusja.
Komunikacja miejska jeździ teraz po mojej ulicy, od czego trochę się trzęsie podłoga. Ale co zrobić, widać tak musi być. Ostatnio na skrzyżowaniu pod domem pojawiły się słupki ograniczające stawianie samochodów. Trzeba było aż kilku dni kursowania autobusów miejskich, żeby w końcu owe słupki się pojawiły. A prosiliśmy, my mieszkańcy o nie od bardzo dawna. Gdyby były wcześniej, to nie byłoby bezsensownej śmierci dziecka i wielu innych mniejszych w znaczenie, ale dolegliwych wydarzeń. Dobrze, że w końcu są. Niedobrze, bo świadczą o tym, że kierowcy różnej maści przepisy o ruchu drogowym mają daleko gdzieś. Zresztą nie tylko te przepisy.
A teraz z drugiego kątka. Rozkręca się dyskusja o Wartowni, choć działania do jej ustawienia już są zaawansowane. Z jednej strony jest coraz silniejszy protest mieszkańców okolicznych kamienic, którzy zwyczajnie boją się hałasu, ale i wulgarnych zachowań pijanych uczestników zabawy pod chmurką. Z drugiej wrzask zwolenników zabawy, którzy dowodzą, że bez Wartowni latem to dramat, zapaść kulturowa, niemal katastrofa społeczna.
Przyglądam się tej wymianie ciosów bez emocji. Bo nie moja to muzyka, nie mój styl spędzania czasu. Jednak znakomicie rozumiem argumenty tych, którzy boją się hałasu i wulgarnych zachowań pijanych uczestników zabawy. I jak mantrę powtórzę – jeżdżę po Europie. I widzę, że tam bezwzględnie przestrzega się zasad współżycia społecznego. Cisza w nocy obowiązuje od 22.00 do 6.00. I jeśli się robi jakieś wielkie wydarzenia muzyczne – typu były już Przystanek Woodstock, to się je wyprowadza w takie rejony, gdzie hałas muzyki i z lekka nieobyczajne zachowania uczestników nikomu obok nie będą przeszkadzały. Jak działają nocne kluby, a wszędzie działają, to są tak izolowane, aby dźwięk zabawy nie wydostawał się na zewnątrz. I widać to choćby w europejskiej stolicy nocnego życia, Berlinie. Jak kto nie wie, jak do danego klubu trafić, to po hałasie nie trafi. Nie trafi, bo go nie ma.
Dlatego też wydaje mnie się, że lato tego roku będzie gorące i ciekawe. Bo na pewno ludzie z Fabrycznej i okolicznych ulic nie będą w spokoju znosić zarówno hałasu, jak i chamstwa. Ale jak to mówi pewna maksyma – Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało…
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.