2023-06-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie mogłam pojechać do Warszawy, zatem pomyślałam, że pójdę na Stary Rynek. Takich jak ja było w niedzielę znacznie więcej.
Nie było wulgarnych haseł, nie było okrzyków przeciwko komuś, było pogodnie, radośnie i z Murami Jacka Kaczmarskiego. Tak było na proteście w Gorzowie. Stawili się ci, co nie mogli z różnych przyczyn pojechać na Marsz Wolności do stolicy. Zresztą może i dobrze, że protesty odbyły się także i w innych niż stolica miejscach. Stałam sobie na Rynku, patrzyłam na pogodnych ludzi i serce mi rosło. Jak zwykle w takich okazjach pojawiła się policja. Dwóch mundurowych z psem bez kagańca stało pod katedrą. Stali i patrzyli, bo co mieli robić? Taka służba. Potem ktoś do nich podszedł, zagadał, przywitał się z psem. Jakoś tak normalnie to wszystko wyglądało.
Potem w domu oglądałam w telepatrzydle, jak to się w kraju układało. Przypominałam sobie tę niedzielę sprzed 34 lat, kiedy dokonała się faktyczna zmiana sytuacji politycznej w kraju. Miałam niewiele lat, ale już prawo głosu, więc zagłosowałam. Fajny to był czas. Euforia latała w powietrzu.
Teraz też euforia lata w powietrzu. Zobaczymy, co przyniesie. Bo coś przynieść musi.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 41 lat od dnia, kiedy to upały w Gorzowskiem przekroczyły 30 stopni. Nie dajcie bogi wszelakie powtórki…
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.