2023-07-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i jednak ulice Nowego Miasta nie bardzo się nadają na zastępcze trasy komunikacji miejskiej. Coraz bardziej słychać to właśnie na tych ulicach.
- No patrz pani, znów to jedzie – denerwował się jeden z moich sąsiadów. Denerwował się na widok autobusu miejskiego, który wykręcał w Dąbrowskiego. Bo nieprzyzwyczajony mieszkaniec Nowego Miasta musi się teraz mierzyć z przystankami pod oknami, z ruchem autobusów, z ławeczkami, czyli z tym wszystkim, czego do tej pory nie miał pod nosem.
Mało tego, żeby umożliwić wykręcanie autobusom pod moim oknem zdemontowano słupki, które zupełnie niedawno się tam pojawiły. Zostały dziury w asfalcie, ale kto by się tam dziurami przejmował.
Przyznam, że z upodobaniem patrzę na kierowców komunikacji miejskiej, jak sobie radzą na niezbyt szerokich w większości ulicach. Mnie, co do zasady, komunikacja zastępcza nie przeszkadza, choć trzeba uczciwie przyznać, że wieczorami komunikaty o numerach podjeżdżających autobusów mogą w pewnej chwili drażnić, ale niech tam. Przecież miasto musi jakoś funkcjonować.
A teraz z drugiego kątka. Otóż ze zdumieniem przekonałam się, że mnóstwo ludzi w mieście chciałoby, aby ulice w centrum nabrały klimatu Starego Miasta. Czyli, jak już niemiecka kostka brukowa wylazła spod asfaltu, to niech zostanie. Trzeba ją tylko oczyścić, dopracować mała architekturę i będziemy mieli kawałek Prenzlauer Bergu w Gorzowie. Wiem to choćby z komentarzy pod wczorajszym złośliwcem, ale wiem to też z maili, które dostałam i rozmów przez telefon.
I w normalnym kraju, kiedy coś takiego się dzieje, kiedy ludzie komunikują swoja wolę czy zdanie, władza bierze to pod uwagę. U nas zapewne szans nie ma. Na pewno zniknie kostka, pojawi się jakieś kamienne albo asfaltowe badziewie, które po niedługim czasie trzeba będzie naprawiać. Na pewno ozdobą będą rośliny mobile i będzie tak, jak wszędzie w tym mieście. No cóż.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 20 lat od chwili, gdy gorzowscy uczestnicy Lubuskiej Wyprawy w Karakorum, Sylwia Bukowicka i Jarosław Woćko zdobyli szczyt Gasherbrum II (8035 m). To był czas!
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.