2023-07-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Już wiem, że w kwestii Wełnianego Rynku i beztroskiego usuwania granitowej kostki popełniono poważne zaniechania. Ciekawe, co będzie dalej.
Kiedy w piątek piknął telefon, wcale nie myślałam o miejskich sprawach. Pochłaniało mnie projektowanie kiszenia ogórków. Bo jak wiadomo, najlepszym zapachem na świecie dla rąk jest konglomerat soli, czosnku, kopru i chrzanu. I już widziałam te równiutko ustawione słoje ze starannie nalepionymi etykietkami, a tu masz.
Okazuje się, że miasto kolejny raz nie powiadomiło konserwatora zabytków, że coś takiego, jak kostka z początków XX wieku, wylazło spod asfaltu. A ma taki obowiązek. Mało tego, miasto było zaskoczone i trochę zdziwione, że kogoś to może interesować. Mało tego, po awanturze w przestrzeni publicznej zatrzymano dalsze wydziabywanie kostek. No i dobrze. Ciekawe tylko, gdzie się podziały te już wydziabane?
A ja dostałam kolejne przykłady tego, jak znaki firmowe, dobre marki turystyczne dbają o taką spuściznę. Dzięki temu, że we Wrocławiu były mistrzostwa na żużlu, redaktor Robert Borowy pospacerował po Ostrowiu Tumskim i co zobaczył? Ano coś takiego, co w Gorzowie chyłkiem i cichcem się likwiduje. I tam to jest jednym ze znaków firmowych. A znajomi, którzy pojechali do czeskiego Krumlowa, ikona i rzadkiej urody miasteczko, które przyciąga miliony turystów z całego świata, też pokazali, jak tam się po centrum chodzi.
Mam też zdjęcia z małych włoskich i francuskich miasteczek, mam swoich z niemieckich miast dość, mało tego, tam się dba nawet o kocie łby, które są dziś trudne w użytkowaniu, ale są i nikomu do głowy nie przychodzi ich likwidować. Wyższy poziom świadomości, czy jak?
Obawiam się, że jednak u nas to nie zatrybi i znów będziemy mieli kawałek Starego Miasta zamieniony w paskudę przywaloną kamiennymi blokami, które sią mają do wszystkiego, do całości jak pięść do nosa. I znów ktoś powie, że kamienne miękkie bloki o wysokiej absorbcji i rośliny mobilne to miejskie glamou.
No cóż. Jaki gust, taka estetyka…
Renata Ochwat
Fot. Krumlow/Ewa Adaszewska
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.