2023-08-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po prawdzie to właściwie niedziela. Ale takie zdarzenia trzeba złotymi zgłoskami zapisywać, żeby nie umykały.
Niedziela zaczęła się bardzo wcześnie, przynajmniej dla muzyków Filharmonii Gorzowskiej. Bladym świtem ekipa ruszyła do Frankfurtu nad Odrą, żeby zagrać koncert w ramach liczącego się festiwalu Klasyka bez granic. Jechaliśmy w deszczu, a ja myślałam sobie, że pewnie pies z kulawą nogą nie przyjdzie w taką właśnie psią pogodę.
Ale tylko skończyła się próba, do koncertu została równa godzina, a już pojawili się pierwsi słuchacze. I tak szli, szli, szli, aż w końcu wielki kościół mariacki we Frankfurcie wypełnił się szczelnie. Nie wierzyłam w to, co widzę.
Ale z drugiej strony przecież Niemcy mają w swoim kodzie DNA słuchanie klasyki, muzyki generalnie, chodzenie do teatrów, czytanie gazet i książek, więc właściwie nie powinnam być zdziwiona.
No i był sukces. Orkiestra pod kierunkiem dyrektora artystycznego FG Przemysława Fiugajskiego zebrała frenetyczne wręcz oklaski, był bis, gratulacje i pytania od publiczności – kiedy znów? Prowadzący koncert kilka razy podkreślali, że orkiestra z Filharmonii Gorzowskiej, z Gorzowa. Było trochę melomanów z polskiej strony Odry. Gospodarze jak zwykle przygotowali stoisko z materiałami reklamowymi – po polsku też. Mapki, przewodniki, kolorowanki słubicko-frankfurckie dla małych zwiedzaczy, nawet koszulki festiwalowe były. Powiedzieć – pozazdrościć, to mało powiedzieć.
Ale najważniejsze było to, że koncert się podobał bardzo, tak bardzo, że publiczność klaskała na stojąco. To już drugi raz w tym roku, kiedy tak gorzowskich muzyków przyjęła niemiecka publiczność. Pierwszy raz zdarzył się w czerwcu, na koncercie w absolutnie zachwycającym Chorin. I tam też były pytania – kiedy znów?
Byłam znów szczęśliwa. A potem był kolejny piknik Chopinowski i też było cudnie.
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.