2023-09-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Centrum miasta. Pełne śmietniki, materacyk i śpiący bezdomny. Nie, to nie Berlin czy inny Paryż. To nasze najpiękniejsze w galaktyce i okolicy miasto.
Nie czepiam się absolutnie. Po prostu pokazuję, co widać gołym okiem, ale pod warunkiem, że się chodzi na własnych nogach i ogląda świat na własne oczy. Ten obrazek obserwuję od jakiegoś czasu. Bywa, że śmietniki są mniej przepełnione, bywa, że więcej, zmieniają się osoby korzystające z materacyka, bywa, że materacyka nie ma, za to pojawia się jakieś coś innego.
Albo kawałek dalej przy fontannie. Jakaś pani myje nogi, ktoś tam się rozgościł z jakimś zajzajerem i trwa fiesta. Albo jeszcze inny kawałek ścisłego centrum – ławka na nieużywanym przystanku. Na wszelki wypadek mijam ją szerokim łukiem. Smrodu niemytego ludzkiego ciała zwyczajnie nie da znieść.
Co to wszystko znaczy? Ano to, że jesteśmy miastem atrakcyjnym dla bezdomnych. Tak, jak Berlin czy inne Paryże. Bo bezdomni ściągają do miast, które gwarantują im przeżycie. Ktoś musi im pomagać, nie znaczy to, że organizacje wspomagające ludzi w kryzysie. Tam warunkiem sine qua non jest trzeźwość, a o tych ludziach, którzy zalegają wszędzie, jak raz się tego nie da powiedzieć.
Co zrobić? No już nad tym problemem zastanawiają się najtęższe głowy na całym świecie i nikt jak do tej pory nie znalazł satysfakcjonującego rozwiązania, nawet w Japonii, gdzie bezdomność owszem, występuje, ale ma zgoła inny wyraz.
Boje się tylko, że takich obrazków będzie coraz więcej, bo nikt nie umie się zmierzyć z problemem. Po prostu nikt.
Renata Ochwat
Ps. Mija 65 lat od chwili, gdy z okazji „Tygodnia archiwów” gorzowianom pokazano po raz pierwszy po wojnie skarby powiatowego archiwum, w tym najstarsze pergaminy, które wróciły do miasta z Poznania. Ma to miasto jednak trochę szczęścia….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.