2023-09-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Gdyby nie ogólna telewizja, to bym się zestresowała, choć powodów nie mam. Otóż zaatakował mnie komunikat o biletach do kontroli.
Jechałam sobie spokojnie bimbką, aż tu nagle zonk – Kasowniki zostały zablokowane. Proszę przygotować bilety do kontroli – taki komunikat sprawił, że się zestresowałam. Nie dlatego, że nie mam biletu, bo mam, ale jakoś nie lubię kontroli.
Po chwili jednak przypomniałam sobie, ze dziś dzień jazdy za darmo, bo dzień bez samochodu. I uświadomiłam sobie, że przecież o tym doniosłym fakcie, jak i o jeździe za darmo powiedział mi moja ulubiona telewizja bardzo wczesnym rankiem, całkiem ciemnym jeszcze.
Uważam, że to fantastyczne, że są dni bez samochodu i z akcentem na komunikację miejską, ale szkoda, że coś słabo o tym słychać. Szkoda bardzo, że mało się mówi i jeszcze mniej robi, aby namówić ludzieńki do korzystania właśnie z komunikacji publicznej. Bo o ile jeszcze w mieście to jakoś trybi, ta siatka połączeń, choć daleko jej do doskonałości, to już pojechać gdziekolwiek poza miasto jest rzeczą z gatunku absolutnie trudnych i wręcz niemożliwych.
Przykład? Proszę bardzo. Muszę się dostać w piątek do Słońska i muszę z niego wrócić. Po południu to się dzieje. I co? Mogę stać sobie na rozdrożu i płakać albo kląć, bo opcji żadnej nie ma. Nie ma szans. Następny przykład? Proszę bardzo. Musze się dostać do Myśliborza. I co? Może znajomi jacyś będą jechać i zabiorą…
Takich przykładów można mnożyć. Bo obojętnie gdzie się człowiek nie zechce dostać, tam nie ma szans. Wykluczenie komunikacyjne jeszcze nigdy nie było takie powszechne. Jak w XIX wieku – jak kto nie ma samochodu, to mu dyrdanie piechtą zostaje.
Dlatego mówienie o dniach bez samochodu jest rzeczą komiczną. I tyle.
Renata Ochwat
Ps. Moja 110 lat od chwili, gdy Kladowerstraße, dziś ul. Wyszyńskiego jako pierwsza ulica w mieście została przenumerowana w ten sposób, iż po lewej były numery nieparzyste, po prawej – parzyste. I super.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.