2023-10-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Szłam sobie wolnym krokiem na to coś, nazywane z przyzwyczajenia dworcem kolejowym. Szłam i nagle zonk. A co to ma być?
No właśnie, co to ma być. Opuszczone przez wszystkich miejsce, do którego przez rozbabrany remont chodzi się opłotkami, do którego już niemal żaden pociąg nie dojeżdża, a tu taka iluminacja. No daje światło po oczach, że łunę to niemal na pól centrum widać.
Przystanęłam w tym oto niemym zadziwieniu. A wiem, przecież, że ze względu na wojnę w Ukrainie, ze względu na różne względy trzeba oszczędzać. Znaczy – instytucje państwowe i samorządowe mają założone limity oszczędzania. Przecież przez kilka poważnych miesięcy Książnica Państwowa musiała zmienić godziny pracy, bo musiała oszczędzać. Podobnie jest w innych. A tu masz. Nic nie jeździ, bo ciągle pociągi są odwoływane albo zastępowane komunikacją zastępczą, ale świeci się ile fabryka dała.
Dla mnie to kolejny przykład na to, że koleje należy jak najszybciej zreformować. Zlikwidować te miliony spółek i spółeczek, w które po 1989 roku się zmieniły i uzdrowić. Przecież to jest jakiś obłęd. Wykluczenie komunikacyjne zwyczajnie postępuje. I jaka szkoda, że nie ma nikogo, kto by w końcu problem dojrzał i się nim zajął.
Ale z drugiej strony idiotką kwadratową nie jestem i wiem, że to takie tylko moje gadanie, podobnie zresztą jak i o estetyce miasta.
I tu pora na kolejne słówko o Wełnianym Rynku. Otóż kolejny przemiły znajomy poinformował mnie, że nie tylko ja się dopominałam o zachowanie kształtu Wełnianego Rynku. Byli także inni, w tym, kolejny raz podkreślę, mieszkańcy i właściciele firm. – Wiesz, potraktowano nas jak głupków – usłyszałam. I gorzka refleksja była taka – Bez sensu cokolwiek tu robić.
No cóż. Takie miasto
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 120 lat od zatwierdzenia planu zabudowy Zawarcia. I w taki sposób miasto zaczęło wychodzić poza mury miejskie….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.