2023-10-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie lubię chodzić po ścisłym centrum miasta. Już nie lubię. Bo co i rusz widzę coś, co mnie odstręcza.
Jaśniutka kostka, jakieś obmurowane kwadraty przestrzeni ulicznej i bałagan. Tak wygląda obecnie Hawelańska, która jest przebudowywana. Rozumiem bardzo dokładnie, że jest bałagan, bo zanim coś zostanie wyremontowane, musi nastąpić jakiś chaos.
Ale znów jest to samo, co w poprzednich remontach. Znów układana jest jaśniutka kostka, znów na ułożenie czekają wielkie, przygniatające płyty. No i przygotowane są korytka, bo nie umiem tego inaczej nazwać, na rośliny. Magistrat radośnie oznajmia, że pojawią się drzewa. Na wąskiej, typowo śródmiejskiej uliczce, na której nigdy ich nie było, a przynajmniej już od XIX wieku.
Rosły sobie jakieś niskie roślinki, w typie kwiatuszki lub krzewy i nikt nie narzekał. Za to teraz pojawią się drzewa, nawet niechby parkowe, to – brak słońca i ciasnota przestrzeni je zwyczajnie zabije. Chyba że posadzone będą typowe dla Japonii rośliny produkujące tlen, czego absolutnie nie przypuszczam ani nie zakładam. Ale przecież urzędnicy na obcasach znają się najlepiej w galaktyce na wszystkim, zwłaszcza na zieleni, którą lat temu kilka z zapałem neofity rugowali z miasta, a teraz przywracają.
Przywracanie trwa także na Sikorskiego. Paskudne kamienne coś znika, bo są przygotowywane miejsca na posadzenie zieleni. Dla mnie to zwyczajna niegospodarność. Bo jak powstawała ta lita skorupa, nawet w planach, to mnóstwo ludzi protestowało. Nikt ich nie słuchał. Nikt. Władza zapewniała, że będzie przepięknie. I co? Ile lat minęło?
I teraz odbicie w drugą stronę nastąpiło. I to z zamachem wahadła mocno rozpędzonego. Teraz posadzi się rośliny byle jak i byle gdzie, aby było. Unia Europejska opracowała plan zazieleniania centrów zabetonowanych na amen miast – bo to nie tylko przypadłość Polski, jak się okazuje. Zatem znów będzie można sięgnąć po kasę.
Dla mnie to marnotrawstwo publicznych pieniędzy, które nigdy się nie powinno wydarzyć. A wydarza się, kiedy się nie słucha fachowców od urbanistyki, historyków i fachowców od zieleni. A przy okazji – boję się, że to samo się wydarzy z Wełnianym Rynkiem. Tak samo paskudnie będzie po tym remoncie wyglądać, jak reszta centrum.
Ktoś nam sukcesywnie psuje miasto…
Renata Ochwat
Ps. Mijają dokładnie trzy lata od śmierci dr Irena Markowska-Rzepki (85 l.), emerytowanej lekarki, internistki, przyjaciółki i lekarki Ireny Dowgielewicz (1917-1987).
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.