2023-10-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Znakomita większość gorzowian, w tym wielu moich przemiłych znajomych wyrzeka i wyklina na Dominantę. Nie ukrywam, ja też admiratorką nie jestem. Ale…
Szłam sobie z piekielnie ciężką torbą z Nova Parku w kierunku do domu. Zapadał zmierzch. Mieszało się światło. Ta piekielna torba ciążyła. Nagle podniosłam wzrok i… wow, jak pięknie. Nigdy nie myślałam, że zachwycę się gorzowską Dominantą. Nigdy nie myślałam, że zacznę ją, tę pajęczycę, zawalidrogę czy zwyczajnego paskuda, jak o tej konstrukcji myśli wielu, fotografować i myśleć, że może coś w tym jest.
Od samego początku konstrukcja ta ma zagorzałych zwolenników – zdecydowana mniejszość i zagorzałych przeciwników – przytłaczająca większość. Bo coś na kształt szklanej kuli osadzonej na rachitycznych stalowych nogach rzeczywiście piękne nie było i nie jest. Dziś zresztą zapomniane miejsce, nawet moja ulubiona fontanna – Kuleczka – już dawno przestała być kuleczką z wodą. Naprawdę ulubiona. Od pierwszych chwil ta budowla budziła i budzi skrajne emocje. Jakie negatywne, wszyscy wiedzą.
Gorzowskie nekropolie - wyznaniowe, komunalne, inne…
Jakie pozytywne – a to kilka opinii przytoczę.
– Przecież jak w Paryżu budowali wieżę Gustve’a Eiffla, to też wszyscy wrzeszczeli – rozebrać natychmiast, po wystawie światowej rozebrać (1889 rok). Zaburza szlachetny pejzaż kulturowy Miasta Świateł. Nie pasuje. A minęło tyle lat i zobacz, dziś jest znakiem i wizytówką Paryża. Wszyscy się fotografują na jej tle.
- Lubię tę konstrukcję. To jednak symbol współczesnego myślenia o architekturze, o urbanistyce miasta, o zajrzeniu w przyszłość.
- Zwyczajnie ją lubię. Nie wiem, dlaczego, ale mnie pasuje.
- Może dziś drażnić, ale co nowego nie drażni? Wszystko nowe drażni.
- Wiesz, ta konstrukcja ma jednak coś zniewalającego w sobie. Drażni, przeszkadza, ale bez niej dziś byłoby dziwnie. Trzeba tylko o nią zadbać.
- Ja zwyczajnie lubię tego pająka.
Mówili to i mówią zarówno urbaniści, jak i zwykli mieszkańcy, jak i zabytkoznawcy czy konserwatorzy.
Przyznam, ja należę do zwolenników (już chyba nie) – zaorać. Ale kiedy patrzyłam na tę konstrukcję właśnie w takim świetle, tak pięknie jednak wyglądającą, to się mentalnie zaczęłam stukać we własną głowę. I nagle otworzyło się w tej głowie maleńkie światełko. Może jednak nie. Skoro jest, to może trzeba o nią zadbać. Uczynić Święto Świateł, pokazać, że jednak nie jest paskudna, a zapomniana i na starcie skazana na porażkę. Musiało wiele wody w Warcie mojej ukochanej upłynąć, aby inaczej na to paskudztwo – od dziś już tak nigdy nie napiszę o pajęczycy, aby zmienić o niej zdanie.
Mnie dziś w tym mieszającym się świetle ta konstrukcja zwyczajnie zachwyciła. Bo zwyczajnie może być piękna. Tyle tylko, że trzeba o nią zadbać. I o Kuleczkę koniecznie.
A teraz szanowni, dawajcie głosy. Piękne, zachwycające, brzydkie, okropne czy neutralne to jest. Jestem ciekawa. Każde zdanie przyjmę z pokorą. Dla mnie – niech stoi, ale niech ktoś o to zadba. Będę tam łazić i o różnych porach, zwłaszcza przy mieszającym się świetle, i na to, na Dominantę będę patrzeć. Co wyjdzie? Zobaczymy.
I z drugiego kątka. Zaczyna się dziwny czas. Czas splotu pogańskich obrzędów i obyczaju różnych religii wspominania zmarłych. Święto zmarłych, dni zaduszne. Jak kto chce, to w ciszy i spokoju ze zniczami i chryzantemami, jak kto chce, to z flaszką od grobu do grobu. Jak kto jeszcze chce, to bez niczego i z kamieniem. Każdy ma swój czas wspominanie. Swój sposób. Nikt nie ma prawa nikogo pouczać czy napominać. Każdy po swojemu niech wspomina. Ale tak, aby nie wchodzić w sfery innych. Gorzów – miasto różnych kultur. Każda ma swoje style. Wspólnym mianownikiem jest pamięć. I niech tak zostanie. Dobrego czasu wspomnienia tych, którzy odeszli, a o których nieustannie i cały czas pamiętamy. Czas zaduszny się zaczyna…
Renata Ochwat
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.