2023-11-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Wow, trzeba było aż kompletnej zapaści, aby marszałki (forma zamierzona) zdecydowały o zakupie dwóch szynobusów. Zaskakujące.
O tym, że źle się dzieje na kolejowych, północnowojewódzkich szlakach wiadomo było już od dość dawna. Kumulacja, czyli całkowity paraliż nastąpił pod koniec ubiegłego już miesiąca, dokładnie 24 października. Do Gorzowa, a co za tym Kostrzyna i Krzyża oraz Skwierzyny i Międzyrzecza kolejami nie dojechał nikt. NIKT. Nie pojechał ani jeden pociąg. Nie było komunikacji zastępczej. Po prostu jak w XVIII wieku. Nie stać cię na własne auto czy taksówkę, to dyrdaj pieszo, jak nie przymierzając Daniel Chodowiecki, gdańszczanin z urodzenia, berlińczyk z wyboru, który właśnie trasę z Berlina do Gdańska pokonał pieszo. Po tej podróży pozostała intrygująca teka rysunkowa. Po naszych podróżach raczej nic takiego by nie powstało.
Dezynwoltura Urzędu Marszałkowskiego, marszałków właśnie, najlepiej wyraziła się w słowach ichniego rzecznika prasowego. Ale chyba wrzask wściekłości z północy był na tyle głośny, że w świat poszły informacje o przetargu na dwa nowe szynobusy. Nagle się znalazły pieniądze.
Jestem użytkownikiem komunikacji publicznej od zawsze i chyba na zawsze. Jak już coś po szynach jedzie, to się cieszę. Podróżuję po regionie różnymi wynalazkami, które noszą nieraz szumne imiona, nota bene, co za dziwaczna moda, a czasami drzwi się tam nie otwierają, nie działa toaleta, zwyczajnie śmierdzi lub coś w podobie. Zatem obietnica nowych szynobusów zrobiła na mnie wrażenie. Ale, ale, uwierzę, jak osobiście zobaczę, jak osobiście się tymi nowymi przejadę. Jak rzeczywiście wejdą one na stałe do siatki połączeń. Tym bardziej, że już od stycznia ma być przywrócona komunikacja kolejowa z Kostrzyna do Berlina, bo most, ten śliczny z włókna węglowego ma pełnić swoje funkcje.
Lata doświadczeń nauczyły mnie, że z obietnicami polityków należy obchodzić się ostrożnie. Tak będzie i tym razem.
Uwierzę, jak zobaczę. I tyle w temacie.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 60 lat od premiery „Panopticum transcendentalne” Tytusa Czyżewskiego w reżyserii Ireny Byrskiej (1901-1997) i w scenografii Michała Puklicza (1934-2002) zainaugurowana została „Mała scena” w Teatrze im. Osterwy. Oficjalne dane mówią, że inscenizację tę obejrzało zaledwie 58 widzów. No cóż. Nowego to miasto nigdy nie lubiło ani nie rozumiało.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.