2023-12-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Tylko nieliczni nie lubią prezentów. Mnóstwo dzieci znalazło dziś drobiazgi pod poduszką. I od rana trwa zastanawianie się, jakim cudem on się dostał do domu?
Uwielbiam 6 grudnia z jednej tylko przyczyny. Uwielbiam podsłuchiwać rozmowy małych dzieci na temat Mikołaja i jego dostępu do poduszek, skarpet czy innych miejsc, gdzie zostawia prezenty.
Właśnie takie coś mnie się przytrafiło dziś wczesnym rankiem. – Mama, ale przecież okna były zamknięte. To jak on się dostał, no ten Mikołaj do domu? No bo drzwi też były zamknięte – dywagował mały maluszek, a pół tramwaju usiłowało się nie roześmiać. Bo naturalnie wszyscy podsłuchiwali. Kiedy mama usiłowała coś rozsądnie i zrozumiale tłumaczyć, mały nie ustępował. I mocno nalegał na odpowiedź. Nie wiem, czym się uczona o mocno zabawna dyskusja skończyła, bo mały maluszek z mamą wysiedli z tramwaju.
To fantastyczne, że nadal się kultywuje tradycję. Co prawda i na szczęście została ona oderwana od kontekstu religijnego, został tylko znakiem kulturowym, nad czym mocno ubolewa ta malejąca część, która jeszcze jest religijna.
Współczesny Mikołaj bliższy jest tradycji Disney'a czy postaci z ludowych opowieści, aniżeli tradycji dobrego biskupa z Mirry. Taki czas.
Podobnie jest choćby z gwiazdą Herrnhutów, którą widać we wszystkich domach obszaru niemieckojęzycznego, Dolnego i Górnego Śląska, a nawet już i w Gorzowie. Pierwotnie czytelny znak religijny, a dziś znak kulturowy. Tylko i wyłącznie.
Zatem, do kogo Mikołaj jeszcze nie zdążył, to na pewno dojedzie. Niech tradycji zatem stanie się zadość….Choć ja, jak raz prezentów nie lubię….
Renata Ochwat
Ps. W taki dzień nawet labidzenie nad byle jaką kondycją miasta nie wychodzi….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.