2024-01-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jak może wyglądać informacja turystyczna? Ano tak jak w Zielonej Górze, a jeszcze bardziej w Żaganiu. Kto nie był, niech się przekona osobiście.
Pojechaliśmy sobie pooglądać zatońskie iluminacje. Ale zanim trafiliśmy do Zatonia, to postanowiliśmy odwiedzić księżnę Dino, czyli pałac Doroty de domo Biron, primo i ostatnie voto de Talleyrand-Perigord w Żaganiu. Ja tam byłam milion razy, ale pierwszy raz wewnątrz pałacu. Powiem tak – przy pałacu jest Punkt Informacji Turystycznej – a w nim bajka. Przemiła pani przewodnik, mnóstwo miejskich gadżetów – od zakładek przez magnesy, książki regionalne, mapy, pluszaki i inne nieprzydatne przydasie na winie lokalnym kończąc. Wszyscy wzięliśmy – darmowe – mapy Żagania, postawiliśmy na nich lokalne pieczątki i poszliśmy zwiedzać pałac, a potem miasto.
Ktoś powie, że Żagań to miasto z historią, łatwo zrobić i punkt i trasy po mieście. Fakt, Żagań ma potężną historię, dużo się tam działo, ale jest mniejszy od Gorzowa – a jednak można zrobić z niego perełkę. W sensie zabytku i w sensie produktu turystycznego z dbałością o szczegóły…
Zatonie – pałac w trwałej ruinie, od jakiegoś czasu sukcesywnie przywracany do życia, tym razem zachwyca iluminacjami w stylu dworskim. I będzie zachwycać do końce marca, więc jak ktoś lubi, może się wybrać. Czynna jest kawiarenka z przysmakami i też gadżetami promocyjnymi… A jeszcze do tego jest informacja, że wiosną pałac zostanie przykryty szklanym dachem.
Tak się robi turystykę, tak się promuje miasto, tak się dba o produkt turystyczny. Nie wsobnie, a na zewnątrz. Powtarzam to od lat. I co z tego? Lokalni specjaliści od promocji – w sensie gorzowscy - albo nigdzie nie jeżdżą, a jeśli już, to chyba na nic nie patrzą. A może zwyczajnie nie chcą patrzeć na to, jak to skutecznie i przy okazji maksymalnie ciekawie robi południe województwa?
Nie rozumiem….
Renata Ochwat
Ps. A w Landsbergu 79 lat temu zaczęła się paniczna ucieczka na zachód. Uciekał każdy – kto czym miał. Bo nazajutrz, czyli 30 stycznia zaczynał się polski Dziki Zachód. Na szczęście mieszkańcy, którzy usiłowali się z miasta wydostać, jeszcze pojęcia o tym nie mieli.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.