2024-04-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
W tym całym zabetonowanym centrum od czasu do czasu pokazuje się coś ładnego. Tak, jak choćby skwerek między blokami.
Jakoś cały czas mi ten skwerek umyka. Być może dlatego, że stoi tam rzeźba wykonana ręką artysty, którego nie cenię. Być może też dlatego, że jakoś rzadko tamtędy chodzę. Aż wczoraj mnie nagle olśniło. Przecież to ładne miejsce. Z trawą, przyjemnym zielskiem, nic tylko się zachwycać, że w tym zabetonowanym i na siłę obecnie zazielenianym mieście ostały się takie skraweczki.
Co prawda, jest ich niewiele, ale są. I trzeba o nie dbać.
Bo dla przykładu skwerek przy dawnym Empiku, z ławeczką Nelly, bywa zadbany, ale rzadko. Ostatnio pracowicie czyszczono stojany tego dziwacznego pomnika, ale już nie doczyszczono kostek, którymi wyłożone są ścieżki. Taki paradoks.
Poza tym w centrum próżno szukać podobnych skwerów, zatem dobrze by było, aby te co są, były należycie utrzymane.
Ach, jest jeszcze jeden – dokładnie naprzeciw. Ale tam fani zieleni przegrali z właścicielami aut. No cóż. Taka gmina.
Renata Ochwat
11 listopada, świętego Marcina, Dzień Niepodległości, dzień odzyskania państwowości po 123 latach niebytu na mapach Europy. Ja lubię bardzo.