2024-04-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Przynajmniej moim zdaniem. Bez zmian funkcji, z poszanowaniem tego, co przez lata osadziło się w pejzażu miejskim.
Napisał do nas jeden z naszych przemiłych Czytelników. Opisał sytuację z wyciętym drzewem przy ul. Sikorskiego. I zapytał, jak to się dzieje, że wycina się zdrowe, już podrośnięte, a sadzi nowe w donicach i innych korytkach, co wygląda i strasznie, i komicznie.
Przyznam, że też bym chciała wiedzieć, skąd się ta przerażająca moda wzięła.
Bo jak już się brać za rewitalizacje, za zmiany, to z poszanowaniem tego, co jest. Z szacunkiem dla tradycji, o której tak wszyscy dookoła wrzeszczą, a której nawet w poszanowaniu nie mają. Patrzę od jakiegoś czasu na remont drobnej rzeczy – czyli chodnika w części ul. 30 Stycznia. Proste to jest, bo pod moim domem się odbywa. I jak się okazuje, można. Można bez większych udziwnień, można w nawiązaniu do pejzażu dzielnicy, można z poszanowaniem zieleni. Można. Trzeba tylko chcieć. I rozumieć. Co jest także kwestią niemal kluczową, albo właśnie kluczową w przypadku zarządzania miastami czy wsiami z historią.
A tak się składa, że Gorzów/Landsberg historię ma i to niebagatelną. I dobrze by było, żeby w końcu władze to zrozumiały. Bo ostatnio jakoś kiepsko z tym zrozumieniem było, co jaskrawo widać niemal wszędzie.
A teraz z innego kątka. Zaczynają się weekendowo-wakacyjne wyjazdy wszędzie. I co się okazuje? Podróżują także gorzowianie – podróżują i blisko, i daleko. Rozmawiałam onegdaj z zaprzyjaźnionym biurem podróży i okazało się, że takiego obłożenia i zainteresowania wyjazdami dawno nie było. I super. Podróże kształcą, można zobaczyć, że w zabytkowych i obleganych miastach chodzi się po bruku i nikomu to nie przeszkadza. Siada się w kawiarence wprost na ulicy i też nikomu to nie przeszkadza, a wręcz odwrotnie. Jak się jedzie do Neapolu, to łazi się po starej Dzielnicy Hiszpańskiej, która …. No właśnie.
Nikomu nie przychodzi do głowy zamiana starych ulic w jakieś koryta, jak to się zadziewa w tym mieście. Zatem – przed nami długie weekendy i wakacje. Może niech nielitościwi urzędnicy gdzieś pojadą, cos zobaczą i przeniosą wzorce do miasta.
Renata Ochwat
Ukazała się książka o Sylwestrze Kuczyńskim. I co w tym wydawnictwie jest niezwykłego? Ano to, że zostało sfinansowane przez Urząd Miasta.