2024-05-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jak miasto zaczyna z miejscowymi planami, to znaczy, że znów powstanie jakiś koszmar. Tym razem chyba na obszarze Nowego Miasta.
A był to taki fajny weekend. Po znakomitym koncercie, w trakcie nicnierobienia pracowego, co rzadkość, nagle mignęła informacja, że miasto przystąpiło do opracowywania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla kwartału wyznaczonego ulicami Mieszka I, Adama Mickiewicza, Kosynierów Gdyńskich oraz Franklina Roosevelta, choć powinno być Franklina Delano Roosevelta. Amerykański prezydent pewno się nie obrazi, bo nie ma szans, ale myślę, że mieszkańcy tego fyrtla mogą już się bać.
Bo, że powtórzę, jak miasto, to miasto, zaczyna coś z planami albo innymi większymi rzeczami, niż kawałek miejskiego chodnika i to nie na widoku, zawsze wychodzi koszmarnie źle.
Dlatego też po prostu jako ponury żart przyjmuję taki oto passus w uchwale o planie, który mówi, co następuje: „Sporządzenie dla miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego wskazanego obszaru, poprzez szczegółowe ustalenie zasad zabudowy i zagospodarowania terenu umożliwi prawidłowe ukształtowanie przestrzeni oraz pozwoli m.in. na ochronę terenu przed niekontrolowaną zabudową, przy uwzględnieniu jego potencjału wynikającego z położenia, a także pozwoli na zapewnienie ochrony wartości historycznych i kulturowych oraz wypracowanie racjonalnej obsługi komunikacyjnej, w tym także powiązań wewnętrznych”.
Jeśli to ma być taka ochrona, jak w najściślejszym centrum, gdzie zabytkowe uliczki zamienia się w paskudne koryta, zlekceważyło się historyczne, jeszcze przedźródłowe trakty komunikacyjne, niszczy, to co naprawdę wartościowe, dostawia bloczyska tam, gdzie ich nie powinno być, to ja zwyczajnie dziękuję. I wnoszę, jako obywatelka, mieszkająca na Nowym Mieście, a tej dzielnicy ten plan dotyczy, aby ta władza już sobie darowała. Po prostu darowała. Bo po co psuć kolejny kawałek miasta i to naprawdę urokliwy.
Renata Ochwat
Ponoć paradna ulica miasta, ponoć szlak królewski. Ponoć to wszystko… A jak jest naprawdę?