Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Bernarda, Mony, Roksany , 14 września 2024

Lato to dobry moment, żeby się pogapić na różności

2024-08-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Od jakiegoś czasu jest moda na zajmowanie się regionalizmem, co jest wielce chwalebne. Szkoda tylko, że czasami ma to kuriozalny wymiar.

medium_news_header_41045.jpg

Regionalizm, ciekawe i mniej ciekawe karty lokalnej historii, znaczenie różnych drobiazgów do ogólnego obrazu – to jest coś mega ciekawego. A jak to jeszcze dotyczy terenów pogranicza, to tygiel jest bulgocący i nigdy nie przestaje zadziwiać oraz fascynować. Ale niekiedy natrafi się na rzeczy zgoła kuriozalne.

Przeczytałam ostatnio reportaż albo coś, co nim miało być, z Lübbenau – miasteczka w Brandenburgii, ale jednym z centrów Serobołużyczan. Dotyczy ono miasta na siedmiu wzgórzach w taki oto sposób, że ostatnimi czasy coraz więcej gorzowian tam jeździ i połyka łużyckiego bakcyla. No i czytałam, czytałam, a oczy robiły mnie się okrągłe ze zdziwienia. Mało tego, kilku przemiłych znajomych też przeczytało i też dostali oczu okrągłych ze zdziwienia. Pani dziennikarka przeinaczyła wszystko, co się dało. A Serboołużyczan z ich przebogatą kulturą jakoś nie zauważyła. No cóż…

Potem przyjrzałam się pisarstwu lokalnych patriotów – też odkrywają jakieś prawdy kosmiczne, które nijak się mają do rzeczywistości. A jak się owym odkrywcom zwraca uwagę, że bredzą, to się obrażają. Mamy też pewnego filmowca, co to tropi tajemnice. „Odkrył” dla przykładu, że światli landsberscy fabrykanci byli krwiożerczymi wyzyskiwaczami, którzy wzbogacili się na niewolniczej pracy dzieci i jeszcze dalej, że w Gorzowie jest ukryty cmentarz tych dzieci, co to pracę w tych fabrykach straciły. Potem przypisał Nelly, porte parole, Christy Wolf, działalność w NSDAP…. Kuriozum goni kuriozum. Najgorsze, że owe kurioza zostają. O innych cudownościach nie wspomnę. Mamy lokalnie innego „dziennikarza”, który poprawnie po polsku mówić nie potrafi, ale dawaj, będzie się wypowiadał na ważne tematy, w tym regionalne. No cóż… banialuki gonią banialuki.

I tak sobie ci ludzie bajają, bezkarnie wymyślają różne dyrdymały przekonani o własnej genialności.

Ale jak już przychodzi do zajęcia się naprawdę ciekawymi rzeczami, ot choćby tymi cegłami na najważniejszym gorzowskim kościele – co to jest rzeczywiście tajemnica i ciekawa sprawa albo co nas łączy z Neuruppin – a łączy i to też jedna z tajemnic i ciekawostek, to owo towarzystwo staje bezradne. Bo niby skąd ma to wiedzieć?

Najszło mnie, bo drażni mnie dopisywanie gęby do dziejów miasta i regionu, jak również tym, którzy tu mieszkali i coś naprawdę dla miasta zrobili. A tak się niestety, coraz częściej i gęściej dzieje.

Kanikuła to dobry czas, aby właśnie i o tym pisać.

Renata Ochwat

Ps. Po  raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna stałam w kolejce po prasę….W kiosku stałam… I to było super uczucie, bo znaczy, że ludzieńki coś tam czytają.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x