2024-08-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Dopiero teraz zaczynam odkrywać zielone przystanki. Może późno, ale jednak w końcu. I w tym całym zabetonowanym na amen mieście to jest jednak promyk czegoś dobrego
Od zawsze walczę z betonozą, sidingiem i innymi okropieństwami. Dlatego też będę chwalić każdą inicjatywę zmierzającą do zazieleniania centrów i nie tylko centrów miast i miasteczek. Gorzów to smutne, założone betonem i innymi badziewnymi płytami miasto, które nie wiem, komu się podoba. Ja osobiście nie mam wśród znajomych ludzi, którym się ta jakość podoba.
Dlatego, jak się zaczęły pojawiać zielone przystanki – na ten moment znam trzy lokalizacje, to tylko moje oko i moja głowa się ucieszyły. Bo to jednak promyk nadziei, że może być w miarę dobrze, a może kiedyś tam, w jakiejś trudno określonej przyszłości nawet i lepiej.
Dlaczego w przyszłości? Ano dlatego, że ja po ekipie, która bezrefleksyjnie wycięła drzewa – starą, zabytkową aleję pod tramwaj, jakby nie można było go puścić nieco inaczej oraz wycięła drzewa pod halę, choć można ją było postawić odrobinę dalej, niczego dobrego się nie spodziewam. Po prostu i już. Kto nie rozumie znaczenia środowiska, natury w zmieniającym się błyskawicznie otoczeniu ekologiczno-przyrodniczym, ten nie zrozumie niczego.
Tyle dobrze, choć im wyobraźni na zielone przystanki wystarczyło.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 460 lat od chwili, gdy w sobotę po św. Wawrzyńcu aresztowana została Wella Treppow, a nazajutrz – dwie inne kobiety z przedmieścia. Był to początek trzeciego w historii miasta procesu o czary.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.