2024-08-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i masz. Trzeba się nalatać, żeby kupić ulubiony tygodnik, a nie ma się czasu, żeby podejść do galerii. Czyli znikające kioski.
Problem jest nie tylko gorzowski. Jakoś się tak porobiło, że kioski z prasą i milionem innych drobiazgów zwyczajnie znikają z pejzażu miast. A te nieliczne, które zostają, to otwarte są w godzinach rannych. Trudno się dziwić, bo przecież i klientów ubywa.
Dlatego od jakiegoś czasu mam problem z kupowaniem ulubionego tygodnika. Mój ulubiony kiosk z Chrobrego przy skrzyżowaniu z Jagiełły zniknął i już chyba nie powróci. Dwa inne w centrum są, ale kiedy ja mogę do nich podejść, to zamknięte. Nie za bardzo mam czas, żeby iść do jednej czy drugiej galerii. W sieciówkach, tych nielicznych, które mają prasę, to i owszem, jest ona, ale to tytuły kompletnie mnie nieinteresujące. No jednym słowem dramat.
Dlatego zazdroszczę sąsiadom z ich kulturą czytania gazet, z ich kulturą czytania książek. Tam jakoś nie ma problemu z kupieniem lokalnej i ponadlokalnej prasy. I nie wydziwiam, ani nie wymyślam, po prostu tak jest.
Lubię zawsze w Niemczech wstać rano, pójść na śniadanie do jakiejś śniadaniowni i patrzeć na ludzi, tambylców, którzy też przychodzą na poranny posiłek – z gazetą, książką. Taki zwyczaj. Podobnie jest w Czechach.
Jaka szkoda, że u nas tak nie ma. No w każdym razie, nalatać się trzeba, ale jak wiadomo, jak komuś zależy, to daje radę.
A obrazek? A obrazek, to jedyny na świecie pomnik Wikipedii w Słubicach…. Bo jak już tygodnika ulubionego się nie uda kupić, zawsze zostaje Wiki…
Renata Ochwat
Ps. Mijają 24 lata od chwili, gdy z inicjatywy BAG powstała fundacja „Stiftung Landsberg (Warthe)” z siedziba w Herfordzie, która działała do 2013 r.
Miejski Zakład Komunikacji zastanawia się nad zagęszczeniem siatki tramwajów w godzinach strategicznych i na kierunku strategicznym. Oby jak najszybciej.