2024-10-15, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Mgliste poranki, chłód, trochę żółtych liści – tak wygląda moja najbardziej ulubiona pora roku. I nawet to niepiękne miasto zaczyna jakoś wyglądać.
Śledzę media społecznościowe zajmujące się miastem. Lubię oglądać zdjęcia różnych zakamarów, potem sobie tam pojechać. I odkrywam coraz więcej takich przykrytych jakimś ogonem miejsc. A to kawałek bruku, a to stare płyty kamienne, a to jedzie sobie stary tramwaj.
No i skoro przy tramwajach, to usłyszałam, że za niedługo giną z pejzażu miasta właśnie te stare. Bo … lista jest długa. A mnie nachodzi taka konstatacja. Jak to się dzieje, że w zabytkowych miastach, znakach kultury, jak choćby Mediolan, Turyn, Lizbona mogą sobie takie stare i stareńkie jeździć, w regularnych liniach i nikomu nie przeszkadzają. Turyści polują na nie, a tubylcom one zupełnie nie przeszkadzają.
Przeczytałam ostatnio wybitnie ciekawy tekst o tak zwanych rewitalizacjach i innych remontach w miastach. Konkluzja nie jest najlepsza. Bo idzie ona tak – wszelakie rewitalizacje doprowadziły do jednego – degradacji zieleni miejskiej, zmiany wizerunku miast historycznych, trwałego okaleczenia przestrzeni kulturowej.
Jak ktoś się chce przekonać, że to prawda, wystarczy, że stanie pod gorzowską katedrą. Do wnętrza nie polecam wchodzić.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 110 lat od chwili, gdy pierwszy pociąg przejechał po gorzowskim wiadukcie, zakończono też przebudowę dworca głównego. No tak…
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.