2024-10-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po 22 latach od zamknięcia, po różnych przepychankach, przymiarkach, planach i innych dziwnych wygibasach jest decyzja – remont.
No to się naczekali gorzowianie na remont swego – jak lubią dowodzić – symbolu, czyli Schodów Donikąd. Plany na to miejsce były bardzo różne – od remontu do zabudowy. Były konkursy, w efekcie których powstawały fantasmagoryczne plany – z wodotryskami, z kawiarnią, z windami. W sumie brakowało tylko koguta na sznurku i kota w butach, aby egzotyczny komplet osiągnąć.
No i w końcu jest decyzja, a urzędnicy zaczęli całą inżynierię finansową, bo miasto bohatersko wzięło na siebie koszt tych prac.
I bardzo z jednej strony dobrze. Bo paskudnie to miejsce wygląda, choć jakby się przyjrzeć, to zieleń tam się mocno rozbujała, więc całą paskudność generalnie przykryła. Z tej samej strony bardzo dobrze, bo Schody zdołały już zaistnieć w przestrzeni i sama kilka razy naprowadzałam zbłąkanych zainteresowanych, których google maps doprowadziły do miejsca, ale spod splątanego zielska schodów nie było widać.
Mnie natomiast interesuje jeszcze jedna kwestia. Sama nazwa symbolicznego miejsca – Schody Donikąd oznaczają, że prowadzą nigdzie, do niczego, do żadnego finału. I coś w tym jest….
Renata Ochwat
Ponoć paradna ulica miasta, ponoć szlak królewski. Ponoć to wszystko… A jak jest naprawdę?