2024-11-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Późna jesień też ma swoje uroki. Drzewa pokazują swoje ramiona. W krzewach można zobaczyć gniazda wróbli.
No i bum, no i masz, oto zapadła decyzja – przesadzamy drzewa z donic do gruntu. Długo trwało, nim ktoś w magistracie pokumał, że naturalnym środowiskiem drzew i krzewów jest nie betonowa czy jakakolwiek inna donica, a grunt właśnie.
Trzeba było najpierw zabetonować wszystko, sprawić, że miasto się piekło latem, aby w końcu doznać oświecenia niczym pomysłowy Dobromir. Gratulacje, że w końcu.
Co się zabetonowało, to się łatwo nie odbetonuje. Zobaczymy, czym się skończy kolejny eksperyment – bo za taki mam właśnie najnowszą decyzję o przesadzaniu.
Zresztą eksperymentów w tym mieście czas chyba się jeszcze nie skończył. Właśnie poczytałam sobie komentarze na temat najnowszych bloczysk przy Jagiełły. I nie znalazłam ani pół opinii, która by chwaliła owe przeskalowane i niepasujące do otoczenia bryły.
Podoba się jedynie chyba władzom i architektom. Szkoda, że projektując coś takiego, nie pojechali do Dessau, lub choć nie spojrzeli na magiczne budynki z tego miasta.
Obawiam się, że za chwilę takie potworki powstaną w innych miejscach ścisłego centrum…
Czas eksperymentów, jak widać, cały czas trwa.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 19 lat os chwili, gdy w parku Górczyńskim otwarto pierwszy plac zabaw, wówczas największy w mieście, urządzony kosztem 40 tys. zł w głębokiej dolinie parku, na obszarze blisko 1 ha, przez firmę „Poraj”.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.