2024-11-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Ze względu na swojego podstawowego fisia pojechałam w sobotę do Berlina. I zobaczyłam, jak można świętować ważne wydarzenie bez zadęcia.
9 listopada to data symboliczna dla naszych zachodnich sąsiadów. To data Nocy Kryształowej, ale też i data upadku Muru Berlińskiego. No i właśnie dlatego też wybrałam się do stolicy zachodniego sąsiada, aby pogapić się na to, jak oni obchodzą to święto. Było zatem i podniośle, i radośnie i zwyczajnie.
Podniośle, bo w Muzeum Muru przy ul. Bernauerstrasse odbyły się główne uroczystości z kanclerzem Olafem Scholtzem i innymi dostojnikami. Trzeba było mieć specjalna wejściówkę, aby stać w bezpośredniej bliskości władz Niemiec, ale już z odległości kilku metrów można było sobie spokojnie pooglądać. Bo jak raz to muzeum jest muzeum pod gołym niebem i każdy może sobie przyjść. W obchodach przy Moście Szpiegów tez byli oficjele, ale ja tam nie dojechałam. Byłam za to przy Bramie Brandenburskiej oraz przy Checkpoint Charlie oraz szłam wzdłuż muru, który tym razem wyznaczyły tysiące prac różnych autorów odwołujące się do pokoju i konieczności demokracji w życiu.
No i dostałam książkę – opowieść o tym, jak doszło do upadku, co się wydarzyło i co się dzieje teraz. Setki tysięcy nakładu po angielsku i niemiecku i co ważne dla nas, Polaków – bardzo wyraźne zaznaczenie, że bez nas nie byłoby zmian, bez nas i Węgrów.
Smakowicie wydany tom otwierają bowiem zdjęcia z Lechem Wałęsą, z obradami Okrągłego Stołu, z opowieścią o tym, że to Solidarność i właśnie odwaga Lecha Wałęsy były katalizatorami zmian w naszej części Europy.
No tak, trzeba pojechać do sąsiada, aby się dowiedzieć…
Renata Ochwat
Malutkie miasteczko, mało kto tam zagląda, bo niby nie ma po co, ale jak już tam się wdepnie, to… No właśnie.