2024-11-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Czyżby jeden z najbardziej czytelnych znaków firmowych miasta chwiał się i to bardzo mocno? Czy i na ile miasto powinno klub wspierać?
Jestem kibicką Stali, przez 20 lat siedziałam na stadionie – karnet, żółta koszulka, wyjazdy na Grand Prix na kilka stadionów w Polsce i nie tylko w Polsce, no po prostu takie tam. Zmiany klimatyczne sprawiły, że od kilku lat zwyczajnie nie daję rady latem na otwartym powietrzu. Zatem z karneciary stałam się kibicem domowym. Oglądam, czytam, no kibicuję.
Ten wstęp jest potrzebny, aby wyjaśnić moje stanowisko w kwestii tego, że 12 grudnia odbędzie się specjalna sesja poświęcona właśnie sytuacji w klubie. Nie jest żadną tajemnicą dla nikogo, że w klubie dzieje się źle. Jest ogromna dziura budżetowa - ponad 12 milionów złotych. No i klub oczekuje wsparcia od miasta. Najlepiej, aby całość owej dziury miasto pokryło ze swego budżetu, bo… bo symbol, bo gorzowianie kochają, bo jak to bez Stali.
Otwartym tekstem zatem – ja się zwyczajnie nie zgadzam. I wiem, że jest bardzo dużo ludzi w mieście, którzy też się nie zgadzają, ale boją się o tym głośno powiedzieć, bo ostracyzm towarzyski, bo oskarżenie o to, że jak można być takim niepatriotą lokalnym, bo… Każdy sobie dopisze własne spostrzeżenia i oskarżenia, jakie usłyszał.
Dlaczego ja się nie zgadzam? Stal to klub prywatny, który sam się zadłużył, znaczy nie miał i nie ma właściwego menedżera. Proste prawa rynku mówią – nie umiesz, nie będziesz istniał. Nie dajesz sobie rady – zrób ewaluację, załóż plan naprawczy, poszukaj rozwiązań. Przecież zanim osiągnięto pułap długu 12 milionów, kwota, która się przeciętnemu człowiekowi z trudem mieści w głowie, musiało minąć wiele czasu. Niestety, żużel, choć mocno widowiskowy jednak jest niszowy – w sensie zarówno sportowym, jak i rozwojowym dla dzieciaków. Nie ma siły piłki nożnej, koszykówki, siatkówki czy lekkiej… Dziś to efektowne (czasami) widowisko, a nie jednak zmagania sportowe.
Uważam, że to głęboko niemoralne i absolutnie krzywdzące wobec innych podmiotów, aby na fali sentymentu wobec znaku wspierać aż w tak olbrzymi sposób tylko jeden klub. Wiem, że radni, przynajmniej niektórzy, mają olbrzymi dylemat, bo też są przeciw, ale… I tych ale jest bardzo dużo, a naczelne ale jest takie, że sprzeciw wobec wsparcia to śmierć polityczna i cywilna w lokalnej społeczności.
Mało tego, niektórzy radni obawiają się, że to wsparcie dla Stali – obojętne ile – od miliona do tych 12 zostanie włożone w przyszły budżet i tu już klapa kompletna, bo przeciw budżetowi raczej nikt głosował nie będzie.
Z jednej strony żal mi radnych, z drugiej nie bardzo rozumiem ich zachowawczej postawy. Po to mają dyżury – niech wprost zapytają swoich wyborców i 12 grudnia na sesji zaprezentują zdanie gorzowian.
Powtórzę na zasadzie repryzy – ja się nie zgadzam na takie wsparcie, a jeśli miasto stać na taki wydatek, niech tę kasę rozdzieli na kluby, stowarzyszenia edukacyjne i sportowe, które są chronicznie niedofinansowane. Tak będzie i lepiej, i sprawiedliwej.
A co będzie? Zobaczymy.
Renata Ochwat
Tak zwanych, ponieważ kiedy w tramwajach czy autobusach jadą nastolatki, o urokach mowy być nie może. I to już od dobrych lat.