2024-11-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie milknie dyskusja o tym, co dalej ze Stalą, a właściwie co dalej z ewentualną pomocą miasta klubowi, który boryka się z ogromnym zadłużeniem. Zdania są podzielone.
Choć dyskusja nie jest jakaś bardzo mocna i głośna, ale jednak jest. Chodzi o specjalną sesję Rady Miasta poświęconą sytuacji Stali Gorzów, a dokładniej tego, czy miasto powinno ingerować i zasypać olbrzymią dziurę budżetową, ponoć 12 milionów złotych, a tak naprawdę chyba większą.
No i choć złożona choróbskiem zjadliwym jestem, prześledziłam media społecznościowe oraz odebrałam wczoraj kilkanaście telefonów w tej sprawie.
Jak już oświadczyłam, jestem przeciwniczką dawania jakiejkolwiek kasy klubowi.
I co? Po raz pierwszy etatowi hejterzy jakoś mnie nie zaatakowali stałymi tekstami, że się nie znam, że nie rozumiem. Być może im także wstyd nie pozwala stawać po stronie utracjusza i nieudacznika, jakim się okazał ukochany przez mitycznych gorzowian klub.
Po drugie – zdania są mocno spolaryzowane, ale ku mojemu zdziwieniu, większość jest przeciwko sypaniu kasy na klubową dziurę. Głosy pomagać, nie pomagać układają się w proporcji 20 do 80 procent wypowiedzi. Chyba z wolna do większości ludzi dociera, że przekazanie jakiejkolwiek kasy na klub jest sypaniem jej w dziurę bez dna. Zdania tych, którzy się nie zgadzają są takie, że jest zbyt dużo ważnych potrzeb w mieście, aby nagle szukać wolnych milionów na potrzeby żużla. I tu pada zestaw – drogi, chodniki, potrzeby klubów sportowych prowadzących działania dla dzieci – wszelakie działania, potrzeby kultury. Jednym słowem, warto dać kasę na coś, co się realnie przekłada na rozwój, na progres. Zdania popierające pomoc zawierają się w jednym spostrzeżeniu – trzeba ratować legendę, bo to promocja miasta. Ale kiedy dopytać na czym owa promocja polega, tego już za bardzo nikt rozwinąć nie potrafi.
Dyskusja trwa, co prawda nie na zasadzie kanonady artyleryjskiej, ale trwa i idzie w kierunku – nie pomagać.
Ja jestem przeciwna i będę o tym stale i głośno mówić. Podobnie jak byłam przeciwna wycince drzew pod wielkie pomniczyszcze poświęcone bitwie warszawskiej, które na skwerze przy AWF zapragnęli kilka lat temu postawić radni PiS, podobnie jak jestem przeciw dosypywaniu miejskiej kasy do wskazówek zegara na wieży katedralnej.
Uważam, że miejskie pieniądze powinny być wydawane racjonalnie i na ważne społecznie cele. A wymienione wyżej takimi nie są.
Renata Ochwat
Ponoć paradna ulica miasta, ponoć szlak królewski. Ponoć to wszystko… A jak jest naprawdę?