Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Arnolda, Dory, Pawła , 15 stycznia 2025

W kwestii nazewnictwa dzisiaj będzie

2024-12-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Radni prawej strony chcą nazwać jeden ze skwerów imieniem księdza Popiełuszki. To niezbyt dobry pomysł jest.

medium_news_header_42211.jpg

Radni skupieni w prawicowym klubie nie odpuszczają i walczą. Złożyli interpelację w kwestii nazwania małego skwerku na Zwarciu imieniem księdza Jerzego Popiełuszki. Nie udało się wcześniej z rondem, zatem może skwerek. Motywują ten fakt tym, iż ksiądz był związany z Solidarnością, jest tam już tablica upamiętniająca pacyfikację strajku w 1981 roku, no i niedaleko są skwery poświęcone księżom Łabińskiemu i Nowickiemu.

I już choćby sam fakt nagromadzenia tych znaków w bliskiej okolicy powoduje, że nie ma potrzeby dostawiania kolejnego znaku. Natłok powoduje chaos i zatarcie poszczególnych znaczeń. Po drugie, uważam, że w mieście mamy wielu ludzi, których warto upamiętniać osobnymi znakami.

Z całym ogromnym szacunkiem dla księdza Jerzego Popiełuszki, a takowy jednak mam, uważam, że w mieście nie ma potrzeby żadnej upamiętniania jego osoby nazwą ulicy czy skweru. W kraju są już tysiące takich znaków, zwłaszcza w miejscach, z którymi ksiądz był rzeczywiście związany i to wystarczy. Rozumiem, że Solidarność chce upamiętniać jednego z najbardziej znanych kapelanów w 40. rocznicę bestialskiego mordu na nim, ale można to uczynić w inny sposób, jak choćby przez uroczystą mszę czy organizację sesji Rady Miasta lub popularno-naukowej poświęconej osobie księdza i szerzej – samej Solidarności. Tylko przypomnę, że jakiś czas temu podjęto decyzję, iż w przestrzeni miejskiej będzie się akcentować ludzi i wydarzenia związane z miastem i regionem.

No i nie chcę być złośliwa, ale samo się nasuwa – Solidarność postawiła już dwa pomniki w mieście. Efekt jest taki, że Kasztanka Dziadka Kasztanką nie jest i w dodatku została okulawiona już od nowości. A rzeźba księdza Witolda Andrzejewskiego ustawiona na Starym Rynku ośmiesza jedynie wybitnego aktora i wielce zasłużonego prałata. A skąd to wiem – ano ze swojej praktyki przewodnickiej. Bo ile razy trafiały mnie się wycieczki spoza miasta, to na Starym Rynku zwykle padało pytanie – a co to za krasnal tam stoi? Albo jeszcze gorzej – a co to za klaun? Mnie zawsze w takich momentach serce bolało, bo uwielbiałam księdza Andrzejewskiego… A ta rzeźba, tak ustawiona właśnie tak się ludziom spoza miasta kojarzy.

I po kolejne. W silnie i coraz szybciej laicyzującym się kraju zaczyna być niebezpiecznym forsowanie wyznaniowych znaków w przestrzeni publicznej, bo za chwilę zamiast sławić i chwalić oraz przypominać, mogą stać się znakami obśmiewanymi i obalanymi. A po co potem mówić o obrazie uczuć religijnych?

O pomysłach na upamiętnienie bitwy warszawskiej roku pamiętnego 1920 przez prawicowych radnych miłosiernie nie wspomnę, bo to zwykłe kuriozum było.

Renata Ochwat

Ps. Mija dokładnie 170 lat od chwili, gdy zarząd policyjny obwieścił, że mistrz młynarski Hoese zamierza postawić wiatrak-koźlak [Bockwindmühle] na należącym do niego Ackerberge, położonym na terenie miasta między posesjami rolnymi właściciela zajazdu Müllera i mieszkańca przedmieścia Haase’go, 63 pręty i 8 stóp od szosy na Berlin; był to zapewne pierwszy wiatrak na Przedmieściu Młyńskim.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x