2025-01-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Koniec nowego roku, początek nowego. Zawsze styki są najciekawsze. Tak jest w przypadku granic, tak samo jest w przypadku i dat.
Jeden z lokalnych portali podał zatrważającą, moim zdaniem, informację, że miasto się systematycznie wyludnia. Co zresztą widać gołym okiem. Z danych wynika, że jest tu około 105 tysięcy mieszkańców. I że skala umieralności jest tak duża, iż na ten moment nie ma żadnych szans, aby zastąpić ją liczbą urodzeń.
Ponoć z lekka liczbę mieszkańców podnoszą uchodźcy z Ukrainy, którzy przyjechali tu w chwili wybuchu wojny lub byli wcześniej, w pracy. Dość dokładnie śledzę układ jeśli chodzi właśnie o tę diasporę i widzę ruchy w stronę wyjazdu nie tylko z miasta, ale i z naszego najpiękniejszego ever kraju. Dlaczego tak jest? To już kwestia na osobne rozważanie.
Wracając do miasta. Myślę, że diagnoza jakoś specjalnie trudna nie jest. Brak ciekawych perspektyw zawodowych, brak perspektyw edukacyjnych. Mam do czynienia z młodymi ludźmi, którzy są w wieku podejmowania decyzji o przyszłości. I od nich słyszę, że o ile tu są dobre szkoły średnie, to już jeśli chodzi o wykształcenie wyższe, czy pomaturalne, takich perspektyw nie ma. Pojawia się AWF, czy jak się obecnie ta uczelnia nazywa, natomiast każdy, kto myśli o dobrych perspektywach zawodowych, to patrzy na Poznań, Szczecin czy Wrocław.
Ich zdaniem miasto nie stwarza żadnych ciekawych możliwości rozwojowych czy edukacyjnych. Ale nawet propozycje spędzania wolnego czasu oceniają kiepsko. Bo to jedynie magistratowi i jego urzędnikom się wydaje, że scena przy katedrze, jak i Wartownia to magnesy dla młodych. Tak w istocie nie jest.
Inna rzecz, że miasto średniej wielkości, jakim zawsze był w każdym sensie Gorzów, wpisuje się w ogólny trend zdiagnozowany ostatnio przez socjologów. A mówi on tak – za jakichś 20 do 30 lat Polska to będzie pięć mega metropolii i gdzieniegdzie wioseczka.
No cóż.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 55 lat od jednej z najbardziej dziwnych premier, jakie odbyły się u Osterwy. Teatr nasz wystawił „Baśń o zaczarowanym chlebie” Zdzisława Morawskiego (1926-1992). Było to w zbiorowej reżyserii i ze scenografią Michała Puklicza (1934-2002). Nikt się nie chciał się przyznać do reżyserii i ani do ról, a na afiszu wymieniono tylko postacie tej sztuki; jednocześnie była to najbardziej oglądana sztuka gorzowskiego poety, wystawiano ją 27 razy dla 10.732 widzów.
W mieście naszym będzie. Bo jak raz dwa ostatnie dni dają dobre pole do dyskusji. Ja jestem po stronie przewoźnika. A po prawdzie kierowców.