2025-01-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Przygotowania do Dnia Pamięci i Pojednania idą pełną parą. Grabienie w parku, ustawianie flag i takie tam… A co tak naprawdę wiedzą gorzowianie?
Pogadałam sobie z tak zwanymi gorzowianami, czyli ludźmi, którzy tu mieszkają. I usłyszałam, że to jest Dzień Zwycięstwa, tak, tak dokładnie. Od młodszych obywateli, że jakieś święto, a od najmłodszych… Ich to zupełnie nie interesuje. Pokazała się luka w kształceniu obywatelskim oraz regionalnym.
Na pewno jutro pojawi się mnóstwo informacji, w tym te śliczne urzędowe, że to wzorcowy przykład współpracy byłych i obecnych mieszkańców. Szkoda tylko, że nikt nie zauważył, iż to był wzorcowy przykład współpracy, bo ziomkostwa już nie ma, w magistracie też jakoś nikt sobie rękawów nie wyrywa, aby nadal współpracować, zresztą z kim innym też nie ma chęci.
Może zamiast zastanawiać się, jak to faktycznie, po usunięciu lukru wygląda, warto po prostu poczytać, co się wówczas w mieście działo.
Zatem:
Ukazał się ostatni numer „General Anzeiger”, niemieckiej gazety w Gorzowie; na pierwszej stronie widniał optymistyczny tytuł „Natarcie wojsk nieprzyjacielskich wyraźnie zwalnia”. A przecież już w mieście była panika, słychać było kanonadę nadciagającego ruskiego wojska.
Cały czas padał śnieg, miasto – zmrożone – pokrywała biała kołdra. Ale tym razem nawet dzieci się nie cieszyły.
Około 22.00 miejski radiowęzeł podał informację, że miasto nie jest zagrożone i mieszkańcy muszą zachować spokój. Ale już godzinę później sytuacja stała się krytyczna. Niemal wszyscy usłyszeli naprawdę głośną kanonadę ruskiej armii. Około 4.00 30 stycznia zaczęła się paniczna ucieczka. Tym bardziej, że wcześniej, o 1.30 padł rozkaz o ewakuacji miasta.
Uciekali z miasta zarówno zwykli mieszkańcy, jak i zamożni fabrykanci, w tym Schroederowie, którzy mieli śliczną willę przy obecnej Warszawskiej – dziś siedziba Muzeum Lubuskiego, uciekali samochodem. Zabrali niewiele, bo nie mogli zbyt wiele zapakować, wśród rzeczy był pęk kluczy do domu oraz malutki kotek na kółkach.
Obie rzeczy wróciły po latach – można je oglądać w willi.
Ciężki to był czas…. Dla każdego…
Renata Ochwat
Co i rusz media informują, że padł kolejny rekord w odwoływaniu pociągów w komunikacji lokalnej. I co? I nic… Bo tak naprawdę potrzeba zmiany systemu.