2025-01-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Było tak, jak miało być. Urzędnicy przewieźli niemiecką delegację przez trzy cmentarze. Flagi wisiały. Szkoda, że to się jakoś nie przekłada na wiedzę ogólną.
30 Dzień Pamięci i Pojednania za nami. Było jak zwykle. Flagi sobie trochę powisiały. Delegacja niemiecka zobaczyła trzy cmentarze i Muzeum Lubuskie oraz Filharmonię. Ponoć były jeszcze jakieś warsztaty, ale dość utajnione, bo nikt o nich nie wiedział. Do tego trzeba dołożyć bardzo dobry, zresztą jak zwykle, koncert w Filharmonii ….
Był Dzień, przeszedł do historii i tyle. Jakby tak zapytać zwykłego gorzowianina na ulicy, dlaczego w mieście wiszą flagi, nic by nie odpowiedział. No bo faktycznie, co i rusz jakieś flagi, a to miejskie, a to państwowe wiszą, namnożyło się bowiem świąt wszelakich.
Co mnie jeszcze mocno wzruszyło? Otóż filmik o genezie Dnia Pamięci i Pojednania. Zauważyłam już jakiś czas temu, że obecna ekipa rządząca ma problemy z wypowiadaniem nazwisk poprzedników. Dlatego ja to uczynię. Dzień Pamięci i Pojednania to dzieło zaprzeszłej ekipy, na czele której stał prezydent Henryk Maciej Woźniak, wspomagała go Lidia Przybyłowicz, a dzieło kontynuował, zresztą z sukcesami, Tadeusz Jędrzejczak.
Kolejnym wzruszeniem było odkrycie i mocno powiedziane nowe brzmienie niemieckiego słowa Frieden, które w oryginale (fonetycznie znaczy) brzmi - friden… Myślę, że państwo z Niemiec byli dość zaskoczeni. Zresztą ja też, choć niemieckiego nie znam…
Takich kwiatków do niekoniecznie pięknego bukietu było zresztą więcej.
Przed nami niemal cały rok, aby właściwie przygotować się do tego dnia, aby opowiedzieć jednak, co tu się wydarzyło właśnie 30 stycznia. Jest duża biblioteka wspomnień byłych i obecnych mieszkańców. Może jednak znajdzie się gdzieś czas i miejsce…
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 80 lat od pierwszego niemieckiego nalotu na miasto, znajdujące się już w rękach sowieckich. Zbombardowano i częściowo zniszczono m. in. dworzec kolejowy. W mieście pojawiły się łuny pierwszych pożarów, zaczęły się rabunki w mieszkaniach, dokonywane przez sowieckich maruderów.
Co i rusz media informują, że padł kolejny rekord w odwoływaniu pociągów w komunikacji lokalnej. I co? I nic… Bo tak naprawdę potrzeba zmiany systemu.