2025-04-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Malutkie miasteczko, mało kto tam zagląda, bo niby nie ma po co, ale jak już tam się wdepnie, to… No właśnie.
Od lat plączę się po różnych pograniczach. Uważam, że to najciekawsze tereny, bo wszystko jest płynne, widać różne wpływy. Warstwy historii się mocno zaznaczają. Ale plączę się też i dlatego, że uwielbiam patrzeć, jak tam się dba o swoje. Mam na myśli to, że jeśli w jakiejś małej dziurce coś się kiedyś wydarzyło, ktoś się choćby tylko urodził, to właśnie ten fakt się podkreśla, eksploruje, zaznacza, stawia się na to, przyciąga i próbuje zatrzymać tych ewentualnych turystów.
Tak właśnie jest choćby Radeburgu pod Dreznem, mieście, które znane jest z tego, że tu się zjeżdża z autostrady w drodze do Miśni. Tylko naprawdę nieliczni wiedzą, że w tym niewielkim miasteczku urodził się znakomity rysownik Heinrich Zille. A ci, którzy do niego wjadą na kawkę czy ciasteczko, mogą się o nim dowiedzieć właśnie za sprawą takich oto murali. Po miasteczku można pochodzić właśnie jego śladami. No i zwyczajnie się zainteresować, kto to zacz był.
Takie właśnie nieoczywiste tropy, stawianie na swoje w niemieckich i czeskich miastach i miasteczkach jest mnóstwo. I wcale nie chodzi o to, że gdzieś tam urodził się wielki poeta Gotthold Ephraim Lessing, a gdzieś tam na Hradeczku miał swoją chatę Vaclav Havel. Chodzi o to, że to jest sposób na podkreślenie odrębności, ciekawości miejsca, ludzi. A jak do tego dodać jeszcze zachowane bruki, odrestaurowane kamienice, kawiarnie, kawiarenki i inne hospodki, to zwyczajnie robi się pięknie i człowiekowi chce się jechać i odkrywać.
To taka glossa do tego, co tu się wyczyniło i wyczynia, oraz będzie się wyczyniać. I moim zdaniem, nic już temu miastu zwyczajnie nie pomoże, choć nadzieja podobno umiera ostatnia.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 730 lat od chwili, gdy w opisie granic pomiędzy posiadłościami templariuszy i margrabiów po raz pierwszy określono zachodnią granicę ziemi gorzowskiej, wymieniając po raz pierwszy wsie Mościce i Kamień Wielki oraz Słońsk. Była to tradycyjna granica powiatu gorzowskiego, obowiązująca do 1946 r.
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.