2025-05-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Siedziałam sobie spokojnie przy komputerze, aż tu nagle moje ucho złowiło rytmiczne odgłosy. No i się ucieszyłam. Na podwórku nie całkiem pięknym pojawiły się dzieci.
Jakiś czas temu najszło mnie, że od kilku lat nie ma nikogo – w sensie dzieciaków – na naszym dość rozległym i niekoniecznie pięknym podwórku. A były przecież czasy, że z sąsiadkami zganiałyśmy dzieciarnię z dachów szopek, bo przecież to dziadostwo mogło się w każdej chwili zawalić. Pies drapał dziadowskie szopki, szkoda by było, gdyby któremuś z dzieci coś się stało.
A potem nastała cisza. Nie było żadnych dzieci, żadnych zabaw. Nic po prostu. Nawet z sąsiadami debatowaliśmy, co się stało? No i doszliśmy do wniosku, że pewno te nieliczne to siedzą przy komputerach, albo są tak przywalone dodatkowymi rzeczami – baletem, językiem chińskim, korkami z matematyki i bóg jeden wie jeszcze czym, że zwyczajnie nie mają ani czasu, ani siły, żeby wyjść na podwórko i oddać się zwyczajnej zabawie.
Ucieszyłam się mocno wczoraj, że znów pojawiły się dzieci, że znów grają w piłkę, że znów hałasują, że znów zrobiło się z lekka normalnie.
Mnie tam absolutnie nie przeszkadza hałas prokurowany przez bawiące się dzieci. Uważam, że to super sprawa, jak najmłodsi i nieco starsi spędzają czas właśnie w ten sposób. Może koniec impasu i znów będzie to normą? Oby.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 700 lat od chwili, gdy margrabia Ludwik Starszy domu askańskiego nadał mieszczanom gorzowskim Heningowi, Conradowi i Peterowi Prizzelom dwie części wsi Weprezowe. Jest to najstarsza wzmianka o wsi Wieprzyce, która w końcu XIV w. stała się własnością rady miejskiej w Gorzowie, a w 1961 r. – dzielnicą miasta.
Po prawdzie tylko sobotę, ale i tak był to cenny czas. No i mogę powiedzieć, że coś w temacie kolei chyba dryga…