2025-07-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Rzadko kiedy miasto najpiękniejsze ever pojawia się w mediach ogólnopolskich w pozytywnym sensie. Zatem, jak się pojawia, to trzeba o tym informować.
Mój ulubiony tygodnik „Polityka” piórem Joanny Podgórskiej w rewelacyjnym tekście ,,Zapomniane smaki" przypominał, jak to w tak zwanej komunie z jedzeniem było. Impulsem do napisania tego tekstu stał się sławny na cały świat makaron z truskawkami Igi Świątek. Ja prywatnie uważam, że to obrzydlistwo, jak i zupa owocowa czy szpinak, ale każdy ma swój smak.
No i w tymże tekście, który polecam wszystkim zresztą, jest wspomnienie barów mlecznych jako instytucji zbiorowego żywienia, która była egalitarna, bo i student, bo i profesor, bo i urzędnik na obcasach tam jadali. Przykładem prześwietnego baru natomiast stała się gorzowska Agata, o której najstarsze starowinki, jak choćby pisząca te słowa, z rozrzewnieniem pamiętają. Joanna Podgórska przypomina, że po pierogi z gorzowskiej Agaty ustawiały się długie kolejki. I jest to najszczersza prawda. Sama stałam, zanim się nie rzuciłam na głęboką wodę, aby samemu sobie ugotować i przy tym zostałam do dziś.
Ale fajnie jest, kiedy znakomita autorka dobrego, opiniotwórczego pisma w dużym tekście o dość paskudnym jedzeniu serwowanym, albo inaczej – dostępnym w podłym czasie, wspomina jako przykład właśnie gorzowski bar. Myślę, że ówczesna szefowa baru Agata może być i powinna zresztą być dumna.
Potem, w czasach przemiany były jakieś próby przenosin, nawet do dziś marka jest, ale kudy jej do tamtego baru, gdzie rzeczywiście spotykali się wszyscy.
A jakby kto zapominał, gdzie Agata była, to tu, gdzie dziś Santander…
Renata Ochwat
Mija dokładnie 455 lat od chwili pewnego wydarzenia. Jak chce kronika miejska - w poniedziałek, w dzień św. Jakuba, było tak ciemno i mglista pogoda, zaś w powietrzu było tyle żaru, jakby podmuchy ognia; słońce wzeszło (we wtorek?) bardzo czerwone i pozostało takie prawie do południa; być może jest to najstarszy opis zaćmienia słońca w Gorzowie.
Lubię zielsko. Tegoroczny lipiec sprawia, że rośnie ono sobie i dobrze się ma. Ale na miejskich trawnikach za bardzo nie porośnie, bo ciągle się je kosi.