2025-08-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Lubię, kiedy w miastach i miasteczkach, po których podróżuję, znajdują się wcale nieoczywiste elementy zdobnicze.
U nas upiększa się miasto jakimś pomnikami. A to przeskalowana głowa bohatera, który nic nie miał wspólnego z regionem, a miastem w szczególności. A to źle postawiony pomnik kogoś bardzo lubianego, któremu bezwiednie doprawiono gębę. A to z kolei poeta z rękami różnej długości lub uwielbiany wódz na kulawym koniu.
No co zrobić, taka poetyka. Taki styl, takie wyczucie formy. Albo też zwyczajnie brak tego wszystkiego.
Dlatego zwyczajnie cieszą mnie takie elementy, jak choćby owe gąski w Prenzlau. Idzie sobie człowiek po centrum i nagle widzi jakiś taki ciek wodny. Strzegą go w kilku miejscach właśnie owe ucieszne gąski. Dzieciaki się cieszą, dorosłym na twarz wpełza uśmiech. Tak mało, a tak wiele.
Podobne małe elementy bez żadnego zadęcia, bez jakichś tam wielkich patriotycznych czy historycznych konotacji można spotkać niemal w każdym mieście za zachodnią lub południową granicą.
No i pytanie – dlaczego u nas tak być nie może? Dlaczego wszystko musi być nadęte, napompowane, sztuczne i niejednokrotnie brzydkie po prostu? A jak już pojawiają się rzeźby niestandardowe, jak choćby Maryśka z wiadrami, Jancarz czy choćby Jan Korcz, to tak zwani zwykli mieszkańcy biorą sobie chyba za honor zniszczyć. Bo po co ma być ładnie?
Mnie Gęsi z Prenzlau zauroczyły i na pewno do nich jeszcze wrócę.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 80 lat od chwili, otwarta została restaurację „Pod Beczułką” przy ul. Chrobrego 13, założona przez Edwarda Fintzela, jednego z pierwszych pionierów na terenie naszego miasta. Jak pisała prasa; w latach 50. była tam kawiarnia „Ludowa”, zlikwidowana na początku lat 90, następnie sklep sportowy. Od 2015 w lokalu tym funkcjonuje Studio Plastyczne MCK.
To była powalająca informacja dnia. O śmierci Stanisława Soyki dowiedziałam się zupełnie przez przypadek. I była to najgorsza informacja od jakiegoś czasu.