2025-10-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Aby zimno nie było, albo może zaznaczył, że należy ona do społeczności studenckiej. Mnie się takie akcje podobają bardzo.
Nelly, śliczna rzeźbka bohaterki Wzorców dzieciństwa Christy Wolf siedzi sobie z książka na skwerku w samym środku miasta, który mógłby być śliczny, a nie jest. Siedzi i patrzy na Landsberg/Gorzów, miasto, którego chyba dziś by nie rozpoznała.
Jest starsza niż w słynnej książce, w której ma tylko kilka lat, coś z 10 może. I zachwyca. Wiem to od tych nielicznych turystów, którzy zaglądają do tego miasta. Podoba im się dziewczyna z książka, a kiedy słyszą jej historię, to mówią – wow, trzeba sięgnąć do powieści.
No tak, trzeba, ale gdzie jej szukać? Ja na szczęście mam swój egzemplarz i od czasu do czasu podczytuję sobie kawałki. Zwłaszcza uwodzą mnie fragmenty dotyczące choćby ziół, które są takie same w Gorzowie i jak w Landsbergu. Oczywiście, nie sposób pominąć najsłynniejszego fragmentu dotyczącego spalenia landsberskiej synagogi w noc kryształową – jedna z hańb na historii Niemiec.
Ale miało być o zimie i czapce. Ktoś założył Nelly czapkę – może to być właśnie troska zimowa, albo czapka korporacji studenckiej, bo przecież ruszył rok akademicki, jakkolwiek komicznie to w mieście nad Wartą brzmi. Przyszło zimno i komuś się żal zrobiło Nelly. Wolę tak myśleć, niż przypuszczać, że to jakiś głupi żart. Choć i to jest prawdopodobne.
Ale uczciwie trzeba przyznać, że metalowe rzeźby, poza Szymonem, rzadko padają ofiarami durnych wandali, których w tym mieście zwyczajnie nie brakuje.
Zatem, ktoś zadbał, aby Nelly zimno nie było i tego się trzymajmy.
Renata Ochwat
Ps. Mija dokładnie 100 lat od chwili, gdy po remoncie został otwarty Teatr Miejski w Landsbergu/Gorzowie, który przybrał znany do dziś kształt. Nad wejściem do budynku pojawił się napis: In schwerer Zeit der Kunst geweiht [W trudnych czasach poświęcony sztuce], w ramach modernizacji obiektu, którą kierował miejski radca budowlany Wilhelm Meyer (1880-1960), powstał kameralny teatr z nowoczesną, umożliwiającą śmiałe inscenizacje sceną. Na widowni z balkonem, odmalowanej przez malarza kościelnego Roberta Sandforta (1880-1945), zainstalowano 550 amfiteatralnie ustawionych foteli ze składanym siedzeniem. I do dziś jest to prawdziwa perełeczka….
Przestałam dociekać, dlaczego przez cały tydzień na ulicach wisiały flagi narodowe i miejskie, bo jakoś nikt nie umiał mi powiedzieć, co za powód był. Flagi też w jakiś sposób zdobią.