2025-10-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Z lubością przyglądam się dyskusji o ponoć pięknym i funkcjonalnym projekcie zamiany centrum w bunkier. I zadziwia mnie, że jak ktoś nie ma argumentu, to używa trampoliny.
Trampoliną zawsze jest pomówienie drugiej strony o bezrefleksyjność czy brak zrozumienia. Bo tylko my, wtajemniczeni w zawiłe arkana wiemy, najlepiej zresztą, że to jest najlepsze z możliwych rozwiązanie. Takiego argumentu używa autor nieszczęsnej koncepcji przebudowy Starego Rynku w bunkier. Bo nikt nie rozumie, że jego koncepcja jest naj… I tu każdy sobie może wstawić, co chce. Dla mnie to jest takie myślenie, które dyskwalifikuje kogoś na starcie. I tyle.
A mieszkańcy niemal jednym głosem mówią, że nie. Nie chcą takiego czegoś w centrum. Nie zgadzają się na brązowo-ledowo-płytkowy brut. Nie chcą mieć czegoś na kształt Eisenhüttenstadt. I nawet nie chodzi o zrozumienie. Chodzi o aspekt chyba zrozumiały każdemu – estetykę. Ludziom się zwyczajnie to nie podoba i tyle. Nawet gdyby był to dobry projekt, a nie jest, to dodatkowo pogrążyły go majaczenia o podkreślaniu tradycji PRL.
Być może szanowny architekt nie wie, bo nikt mu tego nie powiedział, ale odwoływanie się w tym mieście do tradycji PRL budzi jak najgorsze skojarzenia i z automatu jest przez większość odrzucane.
Opór materii jest silny. I myślę, że jeszcze potrwa. Zatem będę się przyglądać i patrzeć, co z tego wyniknie, choć wątpliwości żadnych nie mam, że nic. Myślę też, że za tę szkaradną wizualizację, ten kompletnie chybiony projekt nikt nie powinien płacić, a już na pewno nie z miejskiej kasy. Bo nikt ludzi nie zapytał, czy sobie takich zmian życzą, czy generalnie życzą sobie zmian. Kolejny raz wyszło, że urzędnik wie lepiej…
Renata Ochwat
Dopiero do mnie dotarło, że miejska komunikacja ma dodatkowe oznaczenia. Mnie się takie znaki szalenie podobają.