2025-10-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Znaczy to, że na ulice i skwery wyjechały samochody zbierające gazony, które upiększały miasto latem i wczesną jesienią. No jak się nie ma naturalnej zieleni, to się ma gazony.
Gazony, te pojedyncze, ale i te z wieloma piętrami, odjeżdżają na zimowe leże. No i dobrze, bo choć jest to jakaś proteza, to jednak latem cieszą oko kwiateczki, które tam się pojawiają. I trzeba przyznać, że od pierwszych bratków – dzielnych kwiatków po ostatnie, ładnie to wygląda. Można sobie oko zaczepić o nie i nie patrzeć na resztę obrzydlistwa, w jakie zamienia się centrum i nie tylko centrum. Redakcja zakazała mi używać określenia kurnik na to miasto, ale naprawdę jak do tej pory nie było lepszego. No chyba, że architektka miejska doprowadzi do zmiany i wówczas uprawnionym będzie stwierdzenie – ponury bunkier. Pożyjemy, zobaczymy…
Miejmy jednak nadzieję, że coś jednak drgnie w tej oto materii i uda się wprowadzić jeszcze więcej zielonych elementów w tkankę miasta. Niech będzie przez gazony, niech będzie, przez punktowe zerwanie tych paskudnych płyt, którymi przykryto centrum, ale niech będzie więcej.
A teraz to pewnie za chwilę pojawi się inny kicz, którego ja nie lubię, czyli jakieś świąteczne ozdoby. Bo o ile ładnie wyglądają – moim zdaniem, bo mam przemiłych znajomych, którzy uważają odwrotnie, głogi oplecione niebiskimi światełkami, to już jakieś mikołaje i inne takie niekoniecznie.
Renata Ochwat
Ps. Moja dokładnie 80 lat od chwili, gdy wojewoda poznański Feliks Widy-Wirski w rozporządzeniu do ustaleń poczdamskich zarządził wysiedlenie Niemców z całego obszaru województwa poznańskiego.
Znaczy to, że na ulice i skwery wyjechały samochody zbierające gazony, które upiększały miasto latem i wczesną jesienią. No jak się nie ma naturalnej zieleni, to się ma gazony.